Tuż po zatrzymaniu Mirosława G. przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego "Fakt" informował, że doktor za leczenie domagał się nie tylko gotówki, ale także usług seksualnych. Sprawa dotyczyła kobiety, której matka trafiła do kliniki. Doktor G. proponował młodej kobiecie, by oddała mu się za - jak mówił - "odpowiednie" leczenie chorej matki. Kobieta odmówiła. Jej mama wkrótce zmarła w szpitalnym łóżku. Teraz kardiochirurg usłyszał zarzut wymuszania korzyści niematerialnych.

"Nowe ustalenia prokuratury potwierdziły słuszność wcześniej postawionych zarzutów i pozwoliły prokuratorom na postawienie nowych. To zarzuty korupcyjne, wśród których jeden jest szczególny: domaganie się usług seksualnych w zamian za leczenie" - mówi "Faktowi" minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Śledztwo dotyczące afery w szpitalu prowadzone jest na ogromną skalę. Specjalny zespół prokuratorów został jeszcze dodatkowo wzmocniony. To pozwoliło warszawskim śledczym postawić aresztowanemu doktorowi Mirosławowi G. sześć nowych zarzutów. Pięć z nich dotyczy przyjmowania łapówek.



W 2004 r. doktor wziął 500 złotych za należytą opiekę od konkubiny chorego mężczyzny. W 2001 r. za założenie pacjentowi żylnego pomostu aortalno-wieńcowego wziął 2 tys. złotych. W marcu 2003 r. od żony operowanego mężczyzny zainkasował 1 tys. złotych. Dwa miesiące później za przyjęcie na oddział i "zapewnienie opieki" choremu mężczyźnie wziął 800 złotych od jego żony. W 2004 r. od rodziny chorej kobiety za operację wszczepienia trzech by-passów wziął 9 tys. złotych.

Minister Ziobro zapowiada, że G. usłyszy kolejne zarzuty. Zeznania składają bowiem lekarze i dziesiątki pokrzywdzonych pacjentów i ich rodzin. Śledczy badają nie tylko aferę korupcyjną w szpitalu. Prześwietlają też przypadki zgonów pacjentów oraz ustalają, czy nie dochodziło tam do handlu ludzkimi organami.