Na miejscu, nieopodal ciała "Gruchy", policyjni eksperci znaleźli łuskę z pistoletu maszynowego skorpion. Choć - jak dowiedział się dziennik.pl - do "Gruchy" strzelało dwóch mundurowych, bandyta zginął od własnej kuli.
Jak dodała Mazur, dopiero szczegółowe badania histopatologiczne i balistyczne, a także opinia biegłego, przesądzą o dokładnej przyczynie śmierci bandyty.
O tym, że osaczony "Grucha" mógł popełnić samobójstwo, napisał dzisiejszy "Fakt". Według gazety, gangster miał to zrobić w momencie, gdy zdał sobie sprawę, że nie będzie miał żadnych szans w starciu z policjantami.
25-letni "Grucha" był poszukiwany, bo zastrzelił dwóch braci Cz. z Wołomina. Jednego zabił w lutym, drugiego - w minioną sobotę na wołomińskim cmentarzu. Policja urządziła na niego zasadzkę we wtorek w warszawskiej dzielnicy Praga Południe. Bandyta miał przy sobie nie tylko broń i 200 gramów trotylu. Według "Faktu" ładunek zamierzał użyć do zamachu podczas pogrzebu drugiej ze swoich ofiar.