W Komendzie Głównej Policji, w tzw. wydziale wysokich technologii, odpowiedzialnym za zwalczanie przestępczości internetowej, pracuje kilka osób, do tego dochodzi dwóch, trzech oficerów na każdą komendę wojewódzką i miejską. - To bardzo żmudna, ciężka i stresująca praca. W przypadku pedofilów całymi dniami analizujemy zdjęcia i filmy pornograficzne. Obrzydliwość - opowiada jeden z policyjnych specjalistów.
Do KGP z całego świata trafiają za pośrednictwem Interpolu materiały z pornografią dziecięcą. Opracowanie materiału zawartego tylko na jednej płycie sprawnemu policjantowi zajmuje trzy tygodnie. "Ustalamy miejsca, z których ktoś wysłał zdjęcia, wyszukujemy numer IP komputera, potem dopasowujemy adresy, gdzie pracuje komputer podejrzanego. Na koniec trzeba zaplanować realizację i zatrzymanie" - wylicza oficer.
W praktyce nie ma dnia, żeby policja nie zatrzymała jakiegoś podejrzanego o produkowanie pornografii. Ale w sieci pojawiają się kolejni pedofile. Z ustaleń DZIENNIKA wynika, że tylko w specjalnej komórce w KGP monitorującej internet, leży około setki tzw. rekordów, czyli operacyjnych ustaleń dotyczących handlarza lub producenta pornografii dziecięcej. Jeden rekord to jeden człowiek.
Policjanci mają specjalny program, pomagający w zwalczaniu pedofilii w sieci. To Interpol’s Child Abuse Image Database - baza zdjęć i filmów z dziecięcą pornografią. "To także specjalny program komputerowy, analizujący zdjęcia pod kątem zarówno ofiar, jak i wnętrz, gdzie zostały one zrobione" - mówi Zbigniew Urbański, specjalista ds. zwalczania przestępczości internetowej.
Program potrafi wyszukać charakterystyczne szczegóły wystroju pomieszczenia, nawet gdy zostało ono zmienione na potrzeby kolejnych sesji pedofilskich. Został opracowany przez policję w Szwecji. Zachwalał go szef Interpolu Ronald Noble na ostatnim spotkaniu policjantów w Paryżu.
Noble opowiadał wówczas o śledztwie w sprawie pedofilskich zdjęć. W październiku 2003 roku szwedzka policja odnalazła około setki fotografii z udziałem siedmioletniej dziewczynki. Wiadomo było wówczas, że zostały zrobione w Europie Wschodniej. Ale sprawa stanęła w miejscu, bo nie udało się odnaleźć ich autora. Dwa lata później w Kanadzie przechwycono 20 filmów pedofilskich. Na zdjęciu była ta sama dziewczynka! W tle słychać było polski język. Filmy trafiły do Warszawy, a nasi policjanci namierzyli ich autora.
Ale sam program to nie wszystko. Ustawa o policji nie pozwala na to, by funkcjonariusz w internecie udawał dziecko i pozwolił, by zaczepił go pedofil. Z naszych informacji wynika, że policja i ministerstwo sprawiedliwości chcą te przepisy jak najszybciej zmienić. Wszystko po to, by osiągnąć skuteczność podobną do amerykańskiej. W USA do takich prowokacji FBI wykorzystuje nawet specjalnie przeszkolone nastolatki.
Ponad setka podejrzanych o rozpowszechnianie dziecięcej pornografii w internecie wciąż jest bezkarna. To dlatego, że w całym kraju pedofilów tropi zaledwie setka policjantów. Dla porównania, właśnie tylu policjantów łapie takich przestępców w samym tylko Londynie - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama