To pierwsza taka sprawa w polskim sądownictwie. Wątpliwości co do tego, że Piotr J., zabijając chłopaka, działał w ramach obrony koniecznej, nie miał poznański prokurator, który umorzył przeciw niemu postępowanie. Jednak rodzina ofiary i jednocześnie napastnika - Adriana - pozwała Piotr J. do sądu.
I przegrała. Dziś sąd w Poznaniu uznał, że mężczyzna nie zabił, tylko się bronił przed atakiem. I go uniewinnił. "Oskarżony miał prawo, aby zamach skutecznie odeprzeć nawet przy użyciu niebezpiecznego narzędzia i nie przekroczył granic obrony koniecznej. Osoba napadnięta nigdy nie może być pewna, czy napastnik nie ma broni ukrytej pod ubraniem" - uzasadniała wyrok sędzia Maria Kostecka.
Dramat rozegrał się dwa lata temu we wsi Skórzewo k. Poznania. Najpierw Adrian wraz z kolegami pobił syna Piotra J. Gdy ten zareagował łagodnie, bo tylko zadzwonił do matki 18-latka, Adrian kilka godzin później pojawił się kompletnie pijany pod jego domem. Wybił szybę w drzwiach na balkonie. I próbował wedrzeć się do środka. Wtedy Piotr J. wyjął broń. Najpierw oddał dwa strzały ostrzegawcze, ale chłopak nie reagował. Trzecia kula ciężko raniła go w brzuch. Zmarł w szpitalu. 18-latek w chwili napadu miał prawie 3 promile alkoholu we krwi.