Na urodziny do znajomych w Częstochowie poszli we trójkę: rodzice i ich pięcioletnia córka. Późnym wieczorem ojciec chciał jednak wracać do domu. Zabrał córeczkę ze sobą i poszli. Był jednak tak pijany, że pomylił kierunki. Po dwóch kilometrach marszu, gdy znaleźli się na odludziu, usiadł i zasnął w krzakach, zostawiając córeczkę na pastwę losu.
Dziewczynka była przerażona. Kiedy usłyszała nadjeżdżający pociąg, wyszła na tory i zaczęła machać rączkami. Maszynista zobaczył ją w ostatniej chwili. Zahamował z wielkim trudem. A kiedy wysiadł, osłupiał. Dziecko nic nie mówiło, tylko pokazało mu pijanego ojca, śpiącego w krzakach. Kiedy przyjechali policjanci z alkomatem, okazało się, że mężczyzna ma 2 promile alkoholu.
Policjanci opowiadają, że dziewczynka miała bardzo dużo szczęścia, bo wyszła na tory w miejscu, gdzie pociągi muszą jeździć wolno z powodu złych torów. W innym przypadku, wszystko mogłoby się skończyć tragicznie.
Ojciec dziewczynki odpowie za narażenie jej na niebezpieczeństwo. Może pójść do więzienia na pięć lat.