Dziś podróż do stolicy, nawet jeśli Warszawa jest tylko miastem przesiadkowym, jest prosta. Każdy pociąg pospieszny, ekspres czy intercity dociera na Dworzec Centralny. Tam stoi chwilę, czasem ledwie 5 minut, i rusza dalej. To jednak wystarcza, aby setki podróżnych z każdego składu wysiadły i poszły do tramwaju, albo przeszły na inny peron w oczekiwaniu na dalsze połączenie. Z Centralnego wszędzie jest blisko - do Hotelu Marriott 50 metrów, do przystanku metra i Galerii Centrum niecałe 10 minut pieszo.

Spod Centralnego autobusy i tramwaje docierają we wszystkie zakątki miasta. Tutaj jest też pętla autobusów nocnych. Z Centralnym dosłownie przez ścianę sąsiaduje dworzec PKP Warszawa Śródmieście, skąd kursują podmiejskie składy do większości najpopularniejszych miast pod Warszawą.

Jeśli PKP postawi na swoim, ta wygoda wkrótce się skończy, a zastąpi ją... gigantyczny bałagan. Oddział Regionalny Polskich Linii Kolejowych w Warszawie (spółka-córka PKP, zarządzająca torami, peronami, itp) chce niektóre pociągi wyrzucić na Dworzec Gdański. To zupełnie inna linia, biegnąca północną krawędzią centrum miasta. Jedynym jej plusem jest wybudowany obok przystanek metra.

" Na Gdańskim zatrzymywałyby się wszystkie pociągi tranzytowe, np. relacji Gdynia-Katowice, Olsztyn-Kraków, czy Lublin-Poznań" - mówi Ryszard Bandosz, rzecznik oddziału regionalnego PLK. "Przez Centralny i Wschodni przejeżdżałyby wyłącznie te, które w Warszawie zaczynają albo kończą bieg" - dodaje.





Reklama