Według PE dla skór importowanych do Unii Europejskiej jest w Chinach zabijanych corocznie dwa miliony psów i kotów. "Potem te skóry wykorzystuje się na futerka do maskotek, na dodatki do ubrań, na futra, a także buty" - twierdzi europoseł Janusz Wojciechowski, który jako członek zespołu ds. ochrony zwierząt pracuje w Parlamencie Europejskim nad zakazem handlu skórami z psów i kotów. Projekt ustawy jest teraz w komisjach, parlament ma nad nim głosować w maju. "Jest jednak niemal pewne, że zostanie przyjęty" - przekonuje Wojciechowski.



Z danych zebranych przez parlamentarne komisje wynika, że skóra z kotów trafia do Włoch, gdzie produkuje się z niej buty. Podobnie ma być w Rosji, gdzie jednak do produkcji butów wykorzystywana ma być skóra z chińskich psów.



"Długie futrzane płaszcze importowane z Chin i sprzedawane w Unii okazały się zawierać futro ponad 40 szczeniaków owczarka alzackiego" - czytamy w dokumentach komisji rolnictwa i rozwoju wsi.



Jednak z czego są uszyte nasze kozaki, futra czy zabawki, na oko sprawdzić się nie da. "Tylko testy DNA dają pewność" - mówi Wojciechowski. Nieświadomi swoich zakupów są więc nie tylko klienci sklepów, ale i sprzedawcy oraz producenci, którzy kupując gotowe półprodukty z Chin, nie mają pojęcia o ich prawdziwym pochodzeniu.



"Na metkach nie ma o tym żadnej informacji, a jeżeli nawet jest, to tak sformułowana, żeby nie było wiadomo, o co chodzi, dlatego problem jest poważny" - przekonuje Wojciechowski.



"Często przychodzą do mnie panie z prośbą o podreperowanie futra. Są przekonane, że to futro z norek, a ja im muszę uświadomić, że nie" - opowiada Mariusz Kuzior, producent futer i odzieży skórzanej. Dla ludzi, którzy dowiadują się, z czego mogą być zrobione ich kupione w dobrej wierze rzeczy, informacja ujawniona przez Parlament Europejski to szok.



"Zaraz obejrzę wszystkie zabawki w domu" - denerwuje się Anna Hernik, matka półtorarocznej Poli i właścicielka kota Meli. - Mnóstwo dzieci jest uczulonych na sierść. Rodzice głowią się, jak wytłumaczyć im, że nie mogą mieć pieska albo kotka, a potem dają uczulającą zabawkę.



Sprzedawcy nie chcą uwierzyć, jaka może być prawda o ich towarze. "W życiu nie słyszałam takiej bzdury! Moje maskotki są prześliczne, mają mięciutkie futerka, o wysokiej jakości których zapewniają mnie importerzy" - mówi Grażyna Bartocha, właścicielka hurtowni zabawek z Częstochowy.



"Mamy siedzibę biura w Chinach, ale każda tkanina jest badana, zanim zostanie sprowadzona do Polski. Z tego, co mi wiadomo, nie sprowadzamy futer pochodzenia zwierzęcego" - zapewnia Mariusz Kozak-Zagozda, dyrektor marketingu Reserved. Dodaje jednak, że sprawa jest na tyle bulwersująca, że sprawdzi jeszcze raz, czy futra z jego firmy na pewno są sztuczne.



Wagę problemu zwiększa to, że koty i psy są w Chinach zabijane w bestialski sposób, czasami nawet obdzierane ze skóry żywcem. Czy jednak zakaz handlu ich skórami coś zmieni? Przecież i teraz importerzy nie sprowadzają ich świadomie.



"Na granicach musiałyby być odpowiednie przyrządy do badania tych produktów" - mówi Rafał Tusiński, z departamentu polityki celnej Ministerstwa Finansów.



Poseł Wojciechowski zapewnia, że po wejściu w życie zakazu na granicach znajdzie się sprzęt potrzebny do robienia badań. I dodaje: "Unia Europejska i Stany Zjednoczone to dla Chin ogromny rynek. Stany już nie wpuszczają do siebie tych produktów. Kiedy dołączy do nich Unia, popyt na hodowle psów i kotów dla skór znacznie się zmniejszy i Chińczykom nie będzie się już tak opłacało ich zabijanie".