Dwa dni po tym, jak Damian C. ostrzelał z więziennej wieżyczki konwój policyjny i śmiertelnie ranił trzech funkcjonariuszy Ferdynand Skiba, komendant wojewódzki policji w Łodzi powołał specjalny zespół. Policjanci mieli krok po kroku prześwietlić przebieg wydarzeń w więzieniu i rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące przeprowadzenia policyjnej akcji na miejscu tragedii.

Analizy zajęły miesiąc. Ale jaki jest ich wynik, tego nikt nie chce powiedzieć. W piątek policja wysłała raport do Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi, po czym nabrała wody w usta. Magdalena Zielińska, rzeczniczka łódzkiej policji tłumaczy, że dzieje się tak dla dobra śledztwa.

"Na razie żadnych informacji na temat raportu nie będziemy udzielać" - ucina Zielińska. "Prowadząca śledztwo prokuratura w Sieradzu zastrzegła wykorzystanie udostępnionych materiałów tylko i wyłącznie do użytku wewnętrznego" - dodaje Zielińska.

Tyle że sieradzka prokuratura jeszcze nie widziała raportu na oczy. – My go nie mamy. I nie zastrzegaliśmy niczego, przecież nie wiemy jeszcze, jaką klauzulą jest on objęty – tłumaczy rzecznik sieradzkiej prokuratury Józef Mizerski.

Łódzka prokuratura apelacyjna też jeszcze nic nie wie."Na razie dokument do nas nie wpłynął. Rozmawiałem o nim z komendantem policji, ale nie znam jego treści" - powiedział w piątek DZIENNIKOWI Marek Kujawski, prokurator apelacyjny w Łodzi.

Jakie rewelacje zawiera więc tak strzeżony raport? Z nieoficjalnych informacji wynika, że praca policji na miejscu strzelaniny została oceniona prawidłowo. Dokument oparty został przede wszystkim na materiałach ze śledztwa, które prowadzi sieradzka prokuratura.

Śledczy obecnie sprawdzają różne hipotezy dotyczące motywów działania Damiana C. "Za wcześnie o nich jeszcze mówić" – mówi rzecznik sieradzkiej prokuratury. Według naszych informacji nie potwierdzają się doniesienia o tym, że strażnik strzelał na zlecenie mafii, po to, żeby zabić aresztanta, którego na przesłuchanie do prokuratury w Pabianicach mieli dowieźć policjanci. Najbardziej prawdopodobną przyczyną strzelaniny jest atak furii u Damiana C.

Wartownik, który obecnie przebywa w jednym z aresztów śledczych na terenie kraju został już poddany badaniom psychiatrycznym. Opinia biegłych ma wpłynąć do prokuratury lada dzień. Razem z nią biegli prześlą wniosek o poddaniu Damiana C. co najmniej sześciotygodniowej obserwacji psychiatrycznej. Nie wykluczają jednak, że może ona potrwać nawet trzy miesiące.

Przypomnijmy, do tragedii doszło pod koniec marca w Sieradzu. Strzały padły z wieżyczki wartowniczej miejscowego więzienia. Ogień otworzył wartownik - Damian C. Kule śmiertelnie raniły trzech policjantów. Konwojowany aresztant, zamieszany w handel kradzionymi naczepami, został ciężko ranny. Desperat z wieżyczki poddał się dopiero wtedy, gdy został ranny w rękę. Usłyszał zarzut potrójnego zabójstwa. Grozi mu dożywocie.

















Reklama