Aresztowany kardiochirurg usłyszał już 50 zarzutów, jednak dzisiaj sąd zadecydował, że może on opuścić areszt po wpłaceniu 350 tys. złotych kaucji. Według sędziego Wojciecha Małka z warszawskiego sądu, nie ma nawet prawdopodobieństwa, by Mirosław G. kogoś zabił.
Sędziowie wyznaczyli doktorowi G. termin wpłaty kaucji do 31 maja. Kiedy zostanie wpłacona? "Kwota kaucji jest bardzo wysoka. Rodzina i krewni doktora rozważają wzięcie pożyczki. Ale chęć wpłat, nawet drobnych sum, deklarują także pacjenci pana doktora. Dlatego trudno mi określić, kiedy cała kwota zostanie zebrana" - mówi dziennikowi.pl mecenas Magdalena Bentkowska-Kiczor, adwokat kardiochirurga.
Jednak nawet zebranie całej sumy może nie uchronić lekarza od pozostania za kratkami. "Będzie zażalenie" - mówi dziennikowi.pl prokurator Katarzyna Szeska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Oskarżyciele na złożenie zażalenia mają siedem dni. Potem rozpatrywał je będzie Sąd Odwoławczy.
A to oznacza, że jeśli doktor G. wcześniej wpłaci kaucję, to wyjdzie na wolność. Ale jeśli później Sąd Odwoławczy uzna racje prokuratorów, to kardiochirurg znowu trafi za kraty. "Rzeczywiście, taka sytuacja jest możliwa. Będąc już wolnym, może wrócić do aresztu" - przyznaje sędzia Małek.