Jego zdaniem szpitale powinny przekształcać się w spółki prawa handlowego lub być wynajmowane lekarzom tam zatrudnionym. Ponieważ minister Zbigniew Religa się na to nie zgodzi, lekarze chcą rozpocząć uwłaszczeniową prywatyzację na własną rękę. Wiedzą, że ich strajk nie zakończy się spełnieniem postulatów płacowych. Zwolnią się więc z pracy, ale będą przychodzić do niej nadal. Już jako prywatne firmy za usługi będą pobierać od pacjentów opłaty zgodnie z cennikiem.

"Prywatny właściciel lepiej gospodarzy pieniędzmi. Dowodem jest to, że prywatne szpitale, które także utrzymują się z kontraktów z NFZ, lepiej obsługują pacjentów i płacą pracownikom. Ale dopóki w wyniku strajków nie poleje się krew pacjentów, nic się nie zmieni" - mówi Bukiel.

Do prywatyzacji przekonuje Tomasz Juros, dyrektor sprywatyzowanego trzy lata temu szpitala w Ozimku. "Szpital przynosił 250 tys. długu miesięcznie, więc powiat wydzierżawił go spółce, która go dokapitalizowała. Dziś nie ma długów, jest nowy sprzęt i wyższe zarobki" - mówi dr Juros.

"Lekarze chcą się uwłaszczyć na majątku państwowym. To anarchia" - komentuje Bolesław Piecha, wiceminister zdrowia. Podobne zdanie na temat postulatu OZZL ma „Solidarność” służby zdrowia.

Taki styl myślenia Bukiel nazywa komuną. "Są niebezpieczeństwa prywatyzacji, takie jak wzbogacenie się wąskiej grupy lekarzy. Ale bez tego w socjalizmie będziemy tkwić po wsze czasy" - odpowiada. Zapowiada, że autoprywatyzację zobaczymy tuż po wakacjach, gdy minie trzymiesięczny okres wypowiedzeń.

W szpitalach trwa mobilizacja. Dziś między godzinami 11 i 12 odbędą się zebrania, na których lekarze omawiać będą przygotowania do protestu. Za tydzień dojdzie do jednodniowego strajku, a bezterminowy strajk generalny w 300 szpitalach ma się rozpocząć 21 maja.

Na Dolnym Śląsku strajkować będzie 15 szpitali, w tym pięć w samym Wrocławiu. "Pacjenci nie odbiją się od zamkniętych drzwi. Przez dwie godziny, od 11 do 13, będziemy pracować w trybie ostrodyżurowym - zapewnia Wojciech Sulka z dolnośląskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Przesunięte zostaną planowe zabiegi, wstrzymane planowe przyjęcia do szpitala" - zapowiada lekarz.

Wszystkie dolnośląskie szpitale, które biorą udział w proteście, już od kliku dni są oflagowane. Na korytarzach, drzwiach i ścianach wiszą plakaty przypominające PRL: "Dość tego wyzysku".

W Pomorskiem zastrajkuje ponad 20 szpitali. "Jeśli nie uzyskamy tego, czego się domagamy, 15 maja odbędzie się strajk całodzienny, a 21 już bezterminowy" - mówi Andrzej Sokołowski, przewodniczący gdańskiego oddziału Związku Zawodowego Lekarzy. "Wszelkie inne metody zawiodły" - uzasadnia.

W strajku na Śląsku weźmie udział co najmniej 36 ZOZ-ów. To ponad 40 procent szpitali. Tyle jest gotowych, bo zakończyły negocjacje z dyrekcjami i nie doszło do porozumienia. Dr Maciej Niwiński, szef śląskiego OZZL, zaznacza, że codziennie podpisywane są protokoły rozbieżności z mediacji w szpitalach. "Szacunkowo w ponad połowie szpitali woj. śląskiego 10 maja będzie strajk od godz. 11 do 13" - wyjaśnia Niwiński.

Na strajkowej liście jest także Wielkopolska: "Dwugodzinny strajk ostrzegawczy zostanie przeprowadzony w 20 szpitalach" - mówi dr Halina Bobrowska, szefowa wielkopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.