Auta, których silniki można włączyć po dmuchnięciu w alkomat zamontowany w kokpicie, czy żona wydzielająca kluczyki po zdaniu testu na trzeźwość? Tak według DZIENNIKA może wyglądać przyszłość polskich kierowców. Po nowelizacji kodeksu karnego tylko nierozsądny kierowca będzie ryzykował utratę samochodu w przypadku przyłapania przez policję na podwójnym gazie.

Chociaż dla niektórych pomysł sprawdzania trzeźwości przez żonę może wydać się groteskowy, wielu już dziś ma wydzielane kluczyki dopiero po teście. "Zawsze kiedy wrócimy z imprezy, następnego dnia Wojtek dmucha w alkomat. Jeśli pojawi się wynik powyżej 0,2 nie odwozi mnie do pracy. Wzywamy taksówkę" - opowiada Krystyna i nie jest w tym odosobniona,

Dr Paweł Ryngier, fizjolog Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach uważa, że tak wiele zmiennych czynników wpływa na zawartość alkoholu we krwi po kilku godzinach od spożycia, że nie warto ryzykować wsiadania za kółko po imprezie. "Szybkość wchłaniania alkoholu zależy od masy ciała, wzrostu, płci, jak często i w jakich ilościach jest pity. Na zajęciach robiliśmy wiele rożnych prób i zawsze wynik był inny" - wyjaśnia DZIENNIKOWI.

Najgorsze jest to, że po kilku godzinach od spożycia alkoholu mamy wrażenie, że już z nas wyparował. To przeświadczenie bierze się stąd, że szczytowe stężenie alkoholu u osoby pijącej na czczo pojawia się po godzinie, u pijącej na pełny żołądek - po dwóch, a nawet trzech godzinach. Dlatego warto zaopatrzyć się w alkomat. Najtańsze można już kupić za kilkanaście złotych. Nie wskazują dokładnej zawartości alkoholu w wydychanym powietrzu, a jedynie informują, czy można wsiadać za kółko. To wystarczy, by czuć się bezpiecznym i pewnym swojego stanu.