Koła ratunkowe i pływaki z linkami są już od dawna w radiowozach tych patroli, które strzegą okolic jezior czy rzek - zapewnia dziennik.pl szef policji, Konrad Kornatowski. Dementuje informacje, jakoby dopiero teraz wprowadził takie zarządzenie i że rozkazał nauczyć wszystkich policjantów pływać. Zarządzenia takiego nie ma i być nie może, bo po prostu brak na to pieniędzy. Policja nie ma też odpowiednich warunków, np. odpowiedniej liczby basenów.

Sprawa kursów pływania dla policjantów pojawiła się po tragedii na Mazurach - w ubiegłym tygodniu nad Jeziorkiem Mleczarskim w Bartoszycach utonął ośmioletni chłopczyk. O tym, że malec wpadł do wody, zaalarmował policję jego kolega. Ta zawiadomiła straż i pogotowie. Według świadków, mundurowi przyjechali jako pierwsi, ale nie wskoczyli do wody, bo - jak mówili - nie umieli pływać. Ci jednak tłumaczyli się potem, że gdy przyjechali, było już za późno. A chłopca i tak nie udałoby się uratować. Sprawę wyjaśnia prokuratura.

W związku z tragedią komendant mazurskiej policji przypomniał policjantom, by zabierali do radiowozów sprzęt ratunkowy. Uczulił zwłaszcza tych, którzy w upalne dni patrolują okolice mazurskich jezior.