Redakcja "Wprost" zdążyła już przyzwyczaić czytelników do kontrowersyjnych okładek - wystarczy przypomnieć Matkę Boską Częstochowską w masce przeciwgazowej czy głowę Lwa Rywina w sedesie.

Dużo większe poruszenie wzbudził jednak fotomontaż w najnowszym numerze tygodnika, w którym polski prezydent i premier ssą nagą pierś kanclerz Niemiec Angeli Merkel. Trudno znaleźć kogoś, kto nie byłby nim oburzony.

Reklama

"To jest chamstwo" - mówi Stefan Niesiołowski z PO. "Następny dowód na to, że ta gazeta obniża poziom".
Zdaniem senatora fotomontażem na okładce powinna się zająć prokuratura, bo obraża zarówno szefową niemieckiego rządu, jak i braci Kaczyńskich.

Polskie władze na razie nie zamierzają interweniować. "Nie będziemy tego komentować, bo nie chcemy robić reklamy tygodnikowi" - powiedział DZIENNIKOWI rzecznik rządu Jan Dziedziczak. Podobną odpowiedź dostaliśmy w Kancelarii Prezydenta.

Bardziej wymowni są dziennikarze. "To po prostu skandal. Jest to obraźliwe zarówno dla Angeli Merkel, jak i Jarosława i Lecha Kaczyńskich" - denerwuje się Monika Olejnik, dziennikarka TVN. I dodaje, że nie akceptuje argumentu o polemice. "Okładka <Spiegla> z braćmi Kaczyńskimi ujeżdżającymi Angelę Merkel nie była aż tak obraźliwa" - mówi. Redakcję "Wprost" odsyła do Marka Raczkowskiego i Andrzeja Mleczki na korepetycje z finezyjnej satyry.

Reklama

Oburzenia nie kryje też Jacek Żakowski. "Prostactwo" - kwituje dziennikarz. "Nie wiem, co ta okładka ma przedstawiać, chyba mentalność redaktora. Trudno o komentarz, bo utworów nieintelektualnych po prostu nie da się intelektualnie zinterpretować".

Słowa komentarza z trudem znajduje również Katarzyna Kolenda-Zaleska z TVN. "Okładka jest obrzydliwa, jak ją zobaczyłam, to aż mnie odrzuciło" - mówi. "Poza tym nie rozumiem jej przesłania, nie wiem, co ma oznaczać".

Reklama

Problemu ze zrozumieniem płynącego z okładki przesłania nie ma za to Jerzy Baczyński, redaktor naczelny "Polityki". Dla niego sprawa jest jasna: chodziło o wywołanie skandalu. "To nie jest żadna polemika, ale tania, tandetna, obrzydliwa prowokacja" - komentuje. "Mnie to jednak nie zszokowało, bo redakcja <Wprost> nieraz już pokazała, że stać ich na takie pomysły".

Zaskoczona nie jest też Anna Myśluk, szefowa studia graficznego "Przekroju", odpowiedzialna m.in. za wygląd okładek tego tygodnika. "Okładki <Wprost> od jakiegoś czasu idą w złą stronę" - mówi. Przyznaje jednak, że tym razem redakcja bezdyskusyjnie przekroczyła granice dobrego smaku. "To, co teraz zrobili, jest wyjątkowo odrzucające, bardzo niesmaczne i nieestetyczne" - ocenia.

Prowokacyjną okładką zajmie się Rada Etyki Mediów. Jej przewodnicząca Magdalena Bajer o publikacji "Wprost" dowiedziała się od nas. "To ohydne, brzydzą mnie takie zachowania" - skomentowała. "To nie jest polemika, to wyścig w paskudztwie". I zapowiedziała, że Rada będzie niebawem dyskutować o tygodniku. "Nasza ocena będzie krótka, podobna do tego, co powiedziałam" - mówi.

I o ile Rada Etyki Mediów nie może ukarać wydawcy "Wprost", niewykluczone, że zrobią to zniesmaczeni czytelnicy pisma. Tacy jak Łukasz Surmacz, student z Lublina. "Czytam <Wprost>, ich okładki zawsze są śmieszne i kontrowersyjne, ale teraz przesadzili" - mówi. "Obrażam się na gazetę, która obraża innych".