Kryzys polityczny zepchnął wczorajsze negocjacje rządu z pielęgniarkami i lekarzami na drugi plan. Niepewna sytuacja spowodowała wielką determinację związkowców, by się porozumieć z rządem.
"Jeśli to się nie uda, znowu zostaniemy kartą przetargową w rękach polityków" - mówiła Maria Ochman z "Solidarności" tuż przed rozmowami w warszawskim Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog". Ale okazało sie, że wola "Solidarności" i związku pielęgniarek to za mało.
Przed spotkaniem strony jasno określiły swoje stanowiska. Minister zdrowia Zbigniew Religa powiedział, że zaproponuje pracownikom służby zdrowia, aby czas obowiązywania 30-procentowych podwyżek, które dostali w ubiegłym roku, został przedłużony o kolejne lata. Ponadto gotów jest przystać na propozycję pielęgniarek, aby to do nich trafiło 80 proc. pieniędzy na podwyżki z nadwyżek w NFZ. Warunek: zgodzą się na to pozostałe związki.
"Jeśli nie, wtedy zaproponuje "kroczące podwyżki" dla wszystkich pracowników medycznych" - zapowiedział minister zdrowia. Religa obiecał też podpisanie układu zbiorowego dla służby zdrowia. Ale zaraz dodał, że wcześniej trzeba zmienić prawo tak, by było to możliwe. Jego zdaniem w układzie można określić płace minimalne i okres dojścia do nich.
"Jakie to ma być minimum, może być określone dopiero w czasie prac nad układem" - powiedział minister Religa. Po czym twardo dodał: "Jestem otwarty na dialog i dyskusje, ale stanowisko rządu się nie zmieni. Uczestnicy strony społecznej muszą to zaakceptować".
Pielęgniarki gotowe były na ustępstwa. Tym bardziej, że ich żądanie 80 proc. z tegorocznej puli na podwyżki oprotestowały wczoraj pozostałe związki. Wśród nich Ogólnopolski Związek Techników Medycznych, Związek Ratowników Medycznych, a także związki diagnostów, analityków, fizjoterapeutów, radioterapeutów. Domagają się udziału w rozmowach oraz gwarancji minimalnych wynagrodzeń fachowych pracowników medycznych na godnym poziomie od 2008 roku.
"Sami lekarze i pielęgniarki nie zapewnią chorym bezpieczeństwa" - argumentują. Aby pokazać, że nie żartują, zagrozili strajkiem. Już w piątek przeprowadzą dwugodzinny strajk ostrzegawczy.
Lekarze od początku krytykowali propozycję rządową. Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel nie chciał układu zbiorowego, jeśli nie będzie w nim gwarancji płac minimalnych.
"Układ bez pieniędzy to jak szpital bez lekarzy. Jeśli nie będzie gwarancji płac, nie będzie lekarzy w szpitalach" - dodał. "Układ zbiorowy to nie jest rzecz, którą chcemy mieć dla samego posiadania, to mechanizm, który ma nam zapewnić płace" - dodał Bukiel.
Na pytanie, czy nie boi się, że rozmowy z rządem w obecnej sytuacji politycznej nie mają sensu, Bukiel powiedział: "Rozmowy z tym rządem od początku niewiele miały sensu. Z Lepperem czy bez niego, równie bezsensownie się rozmawia" - powiedział.
Ostatecznie wobec takiego stanowiska większości związków pielęgniarkom nie udało się dogadać z rządem. Będą one nadal protestować. Wystąpiły już o przedłużenie zgody na protest w miasteczku namiotowym. Lekarze kontynuują głodówkę i akcję składania wypowiedzeń z pracy.
Kaczmarska: Kłopoty polityków nas nie obchodzą, żądamy spełnienia postulatów
Iwona Dudzik: Jak rozpad koalicji wpłynie na strajk pielęgniarek?
Longina Kaczmarska: To, co się dzieje w polityce, jest poza nami. My jesteśmy neutralne polityczne. Zależy nam tylko na spełnieniu naszych postulatów i gotowe jesteśmy protestować do czasu ich spełnienia.
Kryzys rządowy może spowodować, że nawet jeśli rząd coś obieca służbie zdrowia i zapoponuje odpowiednie ustawy, mogą one nie znaleźć większości w parlamencie.
Nie możemy spekulować, co by było gdyby. Jeśli rząd chce rozwiązać problem strajków, a o tym słyszymy, to na pewno osiągniemy porozumienie. Pani premier Gilowska powiedziała, że z rozmów wyjdziemy usatysfakcjonowane i wierzymy, że tak się stanie.
W obliczu ewentualnych wcześniejszych wyborów rządowi bardzo zależy na zakończeniu strajków i zamknięciu miasteczka namiotowego. Co się musi stać, aby pielęgniarki zawiesiły protest?
Aktualna jest nasza propozycja, aby w tym roku pielęgniarki otrzymały na wyższe płace 80 proc. puli przeznaczonej na podwyżki z rezerw NFZ. Oczywiście gotowe jesteśmy do negocjacji. Oprócz tego chcemy rozmawiać o przyszłości, czyli jak w kolejnych latach dojść do minimalnego wynagrodzenia dla pielęgniarki 3 tys. zł. Gwarancje płacy minimalnej mogą być zawarte w układzie zbiorowym pracy lub jakiejś ustawie.
A jeśli rząd nie zdąży wywiązać się z umów?
Ustalenia będą obowiązywać następców, bo jest zasada ciągłości władzy.
Longina Kaczmarska jest wiceprzewodniczącą Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych