Nowa lista Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000 została stworzona na żądanie Komisji Europejskiej. Projekt Ministerstwa Środowiska w tej sprawie zaakceptowała już rząd.

Wcześniej Polska chciała mieć jedynie 72 takie obszary. Ale ostatecznie zgodziła się na 124 obszary specjalnej ochrony ptaków. To stanowi ponad 14 proc. lądowej powierzchni kraju.

Zwiększenie liczby obszarów to efekt groźby postawienia Polski przed Trybunałem Sprawiedliwości w Luksemburgu, czym zagroziła nam w czerwcu Komisja Europejska. Przypomnijmy: Polska przesłała do KE projekt, w którym do takich terenów zaliczyła wyłącznie 7,8 proc. powierzchni naszego kraju. Unijny komisarz ds. środowiska Stawros Dimas przypomniał, że Polska musi uzupełnić listę lub nie dostanie 67 mln euro z funduszy unijnych.

Członkowie Unii mają obowiązek wyznaczyć obszary, na podstawie tzw. dyrektywy ptasiej z 1979 r. KE sprawdza, czy kraje członkowskie wywiązują się z obowiązku, porównując wyznaczone obszary z listą sporządzoną przez ornitologów z organizacji pozarządowych. Polska już rok temu dostała w tej sprawie pierwsze upomnienie od KE. Mimo tego nie uzupełniła listy.

Aby nowelizacja rozporządzenia przygotowana przez Ministerstwo Środowiska mogła być wysłana do Brukseli, najpierw zgodę na nią musiała podpisać Rada Ministrów.

"Rząd zgodził się na wysłanie KE nowego projektu Natury 2000" - poinformowała DZIENNIK Iwona Jeleń, naczelnik wydziału komunikacji społecznej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Do sporządzenia listy obszarów chronionych potrzebna była inwentaryzacja 6 gatunków ptaków: bociana czarnego, bielika, żurawia, orlika krzykliwego, puchacza i cietrzewia. Pracowało nad tym w sumie około 16 tys. osób.

Ekolodzy nie rozumieją, dlaczego Polska tak kombinuje z przedstawieniem KE prawdziwej powierzchni terenów, które należałoby objąć w naszym kraju ścisłą ochroną. "Już w 2003 r. rząd miał listę obejmującą 18 proc. powierzchni kraju zgłoszoną do Natury 2000" - mówi Marta Majka Wiśniewska z organizacji ekologicznej WWF. "Ale zaczął się z niej wycofywać. Dlaczego? Tego nikt nie wie. Nie wiadomo także, czy KE, znając rzeczywisty przyrodniczy potencjał Polski, i tym razem nie odrzuci naszego nowego, okrojonego projektu" - kończy.