DZIENNIK dotarł do najnowszych sprawozdań NFZ. Wynika z nich, że większość strajkujących placówek zrealizowała w ubiegłym miesiącu świadczenia na poziomie tylko 75 proc. swojego kontraktu. Taka średnia dotyczy m.in województw: mazowieckiego, łódzkiego czy małopolskiego. Chorymi zajęły się inne placówki.
W pomorskim większość szpitali pracowała na pełnych obrotach i przyjmowała pacjentów na wszystkie zabiegi, zarówno pilne, jak i planowe. - Wszystkie nasze szpitale zrealizowały plan w całości, a niektóre miały nawet spore nadwyżki. Dokumentacja była wypełniana terminowo - zapewnia Janusz Boniecki, zastępca dyrektora ds. ekonomiczno-finansowych pomorskiego NFZ.
Podobnie było w byłym województwie konińskim. W największej placówce medycznej tego regionu - Szpitalu Wojewódzkim (obejmuje on swoją opieką specjalistyczną nawet 400 tys. mieszkańców) lekarze przekroczyli limity przyjęć o 8 proc.
"Nasi lekarze solidaryzują się ze strajkującymi kolegami, ale sami nie włączyli się aktywnie do akcji protestacyjnej. Szpital przyjmuje wszystkich chorych, także tych z województw ościennych, gdzie trwa strajk" - informuje Arkadiusz Kubacki, dyrektor ds. medycznych szpitala.
Placówka dysponuje 900 łóżkami. Jako jedyna w tym regionie posiada oddziały neurochirurgii, neurologii, laryngologii, okulistyki, nefrologii czy urologii. Blisko 90 proc. lekarzy zatrudnionych jest tam na kontraktach. Umowy o pracę mają jedynie ordynatorzy oddziałów.
"Przyjęlibyśmy jeszcze więcej pacjentów, ale z obawy przed szerzącymi się strajkami pacjenci odwoływali niektóre zabiegi planowe, bo myśleli, że u nas też akcja w końcu się rozpocznie" - mówi Kubacki.
Z kolei Szpital Uniwersytecki w Krakowie mimo trwającego tam strajku nie wypuszcza z rąk pacjentów, a lekarze wypełniają na bieżąco całą dokumentację wymaganą przez NFZ. Placówka ma najwyższy, trzeci stopień tzw. referencyjności. To znaczy, że przeprowadza najbardziej skomplikowane operacje.
"Trafiają do nas najcięższe przypadki z całej Polski. Pracujemy non stop na pełnych obrotach" - zapewnia Anna Niedźwiedzka, rzecznik prasowy placówki.
Czy ten trud szpitalom się opłaci? Dyrektorzy NFZ skrzętnie ukrywają wiedzę o pieniądzach. Nie chcą podawać wysokości kontraktów. W tym roku w skali całej Polski suma ta wynosi prawie 20 mld zł. Od początku roku placówki w całym kraju zarobiły dodatkowo blisko 1 mld zł. Problem w tym, że od lat prowadzą one z funduszem wojnę o odzyskanie pieniędzy za nadliczbowe zabiegi.
Za ekstra pracę Szpital Wojewódzki w regionie konińskim oczekuje teraz od funduszu zapłaty 8 mln zł. Tyle samo NFZ winien jest Szpitalowi Uniwersyteckiemu w Krakowie. Tym razem fundusz obiecuje, że wyrówna rachunki.
"Jeśli jakiś szpital wykonał za inną palcówkę pracę i przyjął więcej pacjentów, niż ma to w kontrakcie, będziemy aneksować z nim umowę i zapłacimy mu za to" - zapewnia Andrzej Troszyński z biura prasowego NFZ.