Zarzuty usłyszał prof. Jerzy O., szef Kliniki Chirurgii i Traumatologii Dziecięcej Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie oraz dwaj jego współpracownicy - pediatra Barbara M. i anestezjolog Teresa J.
Dramat rozegrał się rok temu. Do szpitala - na zabieg usunięcia wady rozszczepienia podniebienia - trafiła dwuletnia Milenka G. To miał być zabieg plastyczny, jakich wiele wykonuje się na codzień w polskich szpitalach, a ryzyko niepowodzenia jest prawie żadne. Operacja przeprowadza się jednak pod narkozą.
Dziecko zostało zoperowane i na początku nic nie zapowiadało takiej tragedii. Ale po dwóch dniach stan dziewczynki bardzo się pogorszył. Nagle serduszko malutkiej Milenki przestało bić. Nie udało się uratować jej życia. Matka złożyła skargę do prokuratury.
Opinia biegłych wykazała szkolny błąd lekarzy z kliniki w Lublinie. Okazało się, że bezpośrednim powodem śmierci była ostra niewydolność układu oddechowego, spowodowana zapaleniem płuc. Zabieg, który mógł poczekać, dramatycznie osłabił organizm.
"Lekarze za bardzo się pospieszyli, nie powinni przeprowadzać operacji. Przed zabiegiem wykonali badania radiologiczne, które wykazały infekcje, ale nie wiedzieć dlaczego nie zapoznali się z nią" - mówi Andrzej Lepieszko, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie.
Dlaczego lekarze popełnili tak oczywisty błąd? Medycy odmawiają wyjaśnień i nie przyznają się do winy.