Wszystko wydarzyło się dziś rano w okręgu Shwak w prowincji Paktia. O 9.50 czasu polskiego podporucznik Kurowski jechał właśnie w polsko-afgańskim konwoju. Nagle pojazdy zostały ostrzelane.
Żołnierze wybiegli z aut i próbowali szturmować kryjówkę, z której strzelali talibowie. Jednak w czasie strzelaniny jeden z pocisków wystrzelonych przez napastników z granatnika trafił polskiego żołnierza.
"Rannemu natychmiast udzielono pomocy na miejscu zdarzenia i przetransportowano do bazy Wilderness" - relacjonował rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych mjr Dariusz Kacperczyk. Jednak rany Polaka były bardzo poważne. Mimo trwającej aż 35 minut reanimacji żołnierz zmarł. "Zginął w trakcie wykonywania obowiązków" - mówił w TVN24 minister obrony Aleksander Szczygło.
Jak poinformował pułkownik Sayed Waqif Shah z oddziału stacjonującego w Gardez, w strzelaninie zginęło także pięciu talibów.
W polskich bazach w Afganistanie ogłoszono żałobę - flagi opuszczono do połowy masztów. Wieczorem odprawiono mszę w intencji podporucznika Kurowskiego. Polscy żołnierze szukają już sprawców, którzy zaatakowali konwój i rozpętali strzelaninę.
Zabity żołnierz w kraju służył w 10. Brygadzie Kawalerii Pancernej w Świętoszowie, gdzie był dowódcą plutonu czołgów. Był żonaty, nie miał dzieci. Zawodowym żołnierzem był od trzech lat. W Afganistanie służył od września ubiegłego roku. Pracował w zespole doradczym przy polskiej grupie bojowej w bazie Gardez w pobliżu granicy z Pakistanem.
Polski kontyngent w Afganistanie liczy ok. 1100 żołnierzy. Ich zadania to zapewnienie bezpieczeństwa w wyznaczonych rejonach w prowincjach Ghazni i Paktika, a także szkolenie armii afgańskiej i policji.