Problemy zaczęły się już w sobotę. Przed południem strona ukraińska przestała odprawiać ciężarówki z powodu konserwacji serwera, sterującego pracą komputerów służby celnej. Przerwa miała trwać tylko cztery godziny, ale okazało się, że aktualizowanie danych w systemie informatycznym zamieniło się w kolejną potężną awarię. Taką samą, jaka sparaliżowała przejścia graniczne dokładnie dwa tygodnie temu.

Reklama

Usterkę naprawiono dziś po południu. Ale mała to pociecha dla zmęczonych i wściekłych kierowców. Niektórzy już ponad 20 godzin stoją w ogromnym korku. Nie dość, że nudzą się jak mopsy, to w dodatku za przestój nie dostaną złamanego grosza. "Aby rozładować kolejkę, potrzeba teraz co najmniej doby. Przejście ma określoną przepustowość" - tłumaczy Marcin Czajka z Izby Celnej w Białej Podlaskiej.

Najgorzej jest na przejściu w Dorohusku, gdzie odprawianych jest najwięcej tirów. Utworzyła się tam blisko dziesięciokilometrowa kolejka 600 ciężarówek, czekających na wyjazd z Polski. Mniejsza kolejka jest w Hrebennem, ale kierowcy nie mogą zmienić przejścia, mając wcześniej wypisaną dokumentację przewozową na konkretny punkt graniczny. Jedynie samochody osobowe mogą wjeżdżać na Ukrainę bez przeszkód.