Kramek jest ona jedną z pięciorga rannych, którzy trafili do specjalistycznego szpitala wypadkowego w Berlinie (Unfallkrankenhaus Berlin - UKB). Ma poważnie złamaną lewę rękę. Pracowała w biurze podróży, które zorganizowało zakończony tragicznie wyjazd do Hiszpanii. Jej mąż był pilotem wycieczki. Nic mu się nie stało.

Reklama

"Czuję się dobrze, dostaję leki przeciwbólowe. Ale pewnie dopiero gdy wyjdę ze szpitala i dowiem się, jaki był ogrom tragedii, będę się źle czuła psychicznie - powiedziała Ewa Kramer dziennikarzom w szpitalu. - Jeszcze nikt nie chce mi powiedzieć ile osób zginęło, ile jest rannych". Jak mówi, w chwili wypadku i po nim nie straciła przytomności. "Wszystko pamiętam i wszystko widziałam - opowiada. - Samochód jechał na nas z boku, nasz kierowca usiłował go wyminąć...". Manewr ten skończył się uderzeniem w filar wiaduktu.

"Kierowcy byli przytomni, mieli niewielkie obrażenia. Każdy starał się pomóc, staraliśmy się nawzajem uspokajać, że wszystko będzie dobrze, że żyjemy i zaraz nadejdzie pomoc" - dodaje. "Osoby, które siedziały z przodu, obok mnie, wstały, rozmawiały ze sobą... Ale z tego co wiem najbardziej ucierpieli ci, którzy byli z tyłu" - opowiadała.

Pomoc nadeszła bardzo szybko - jak mówi pani Ewa - 10 bądź 15 minut po tym, jak kierowcy i pilot zadzwonili na policję i pogotowie. Jej zdaniem, kierowcom autobusu nie można nic zarzucić, zmieniali się za kierownicą zgodnie z przepisami, co cztery godziny. Jechali z umiarkowaną prędkością.

W szpitalu UKB przebywa pięciu pacjentów z ciężkimi urazami, a dwóch z lżejszymi. Doznali przede wszystkim złamań kości. Dwóch pacjentów operowano jeszcze w niedzielę, a jedną pacjentkę z ciężkim urazem płuc i złamaniem żeber wprowadzono w stan sztucznej śpiączki. Miała zostać wybudzona jeszcze w poniedziałek.

"Życie wszystkich naszych pacjentów nie jest zagrożone. U lżej chorych liczymy na zwolnienie w ciągu następnych 48 godzin. Troje pozostałych musi pozostać dłużej - dwa, trzy tygodnie" - powiedział lekarz Sebastian Apostel.

"Psychiczne urazy będą jednak narastać z dnia na dzień, w miarę jak osoby te będą dowiadywać się o innych ofiarach wypadku. Pracujemy z naszymi psychologami nad tym, by pomóc pacjentom w tej ciężkiej sytuacji" - dodał.

Reklama

Według Apostela szpital ma również polskich pracowników, którzy mają kontakt z poszkodowanymi Polakami.

"Jest też u nas katolicka siostra, Daniela, która ma wiele doświadczenia z pacjentami po ciężkich wypadkach. Opiekowała się polskimi pacjentami, była przy nich całą noc" - dodał Apostel.

UKB to jedno z największych centrów chirurgii urazowej w Niemczech. Jego głównym zadaniem jest operowanie osób z ciężkimi urazami po wypadkach; przyjmuje pacjentów z całych Niemiec i z zagranicy.