Rosjanin, który miał szpiegować dla wojskowego wywiadu GRU, został zatrzymany w lutym 2009 r. przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Od tego czasu przebywa w areszcie.

Akt oskarżenia wobec J. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wysłała Sądowi Okręgowemu w Warszawie 20 sierpnia (tak szybki termin wyznaczenia pierwszej rozprawy należy do rzadkości). Wiceszef prokuratury Robert Majewski odmawia podania szczegółów sprawy, powołując się na tajny charakter sprawy. Nie ujawnił nawet, czy oskarżony przyznał się do postawionego mu zarzutu "udziału w działalności obcego wywiadu przeciwko RP".

Reklama

Gdy w czerwcu br. Sąd Apelacyjny w Warszawie przedłużał areszt wobec J., rzeczniczka SA sędzia Barbara Trębska mówiła PAP, że przemawiały za tym: duże prawdopodobieństwo popełnienia czynu i jego znaczna społeczna szkodliwość, wysoka grożąca kara, szczególna zawiłość sprawy, możliwość utrudniania postępowania w przypadku zwolnienia oraz fakt, że choć J. deklarował współpracę z organami ścigania, to jednak w "stopniu ograniczonym". Na wokandzie wywieszonej w SA widniało wtedy pełne, polsko brzmiące, nazwisko J.

W styczniu br. "Dziennik Gazeta Prawna" ujawnił fakt zatrzymania rosyjskiego szpiega - co utrzymywano w tajemnicy. Według "DGP" mieszkał on od dłuższego czasu w Polsce i prowadził niewielką firmę. Znaleziono u niego sprzęt do tajnej łączności. "DGP" twierdził, że strata agenta odbiła się "potężnym echem" w Moskwie i "mogła stać się jedną z przesłanek do zdymisjonowania w kwietniu 2009 r. przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa szefa GRU gen. Walentina Korabielnikowa".

Reklama

Raport ABW za 2009 r. potwierdził, że w lutym 2009 r. Agencja zatrzymała "obywatela Federacji Rosyjskiej podejrzanego o działalność na rzecz rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU". Napisano też, że mężczyzna mieszkał w Polsce od kilkunastu lat i "działał na szkodę RP", a prezydent Lech Kaczyński wręczył za sprawę odznaczenia pięciu funkcjonariuszom kontrwywiadu. Polska jest "stałym obiektem intensywnego zainteresowania operacyjnego większości liczących się na świecie służb wywiadowczych" - stwierdzono w raporcie.

We wrześniu 2009 r. Sąd Okręgowy w Warszawie, po tajnym procesie, skazał obywatela Białorusi Siergieja Monicza na pięć lat i sześć miesięcy więzienia za szpiegostwo przeciw Polsce, uznając, że za pieniądze chciał zdobyć tajne informacje o polskim MSZ. Ostatnio sąd oddalił wniosek obrony o warunkowe przedterminowe zwolnienie go z więzienia (za kratami jest on już niemal cztery lata i nabył prawo do zwolnienia). Monicza zatrzymano w 2006 r. na Litwie na wniosek Polski, która potem zażądała jego ekstradycji.

Najgłośniejszą w III RP, a zakończoną w sądzie, aferą szpiegowską ze służbami specjalnymi b. ZSRR była sprawa Marka Zielińskiego (majora MSW z lat 80.), który w latach 1981-93 współpracował z wywiadem wojskowym ZSRR, a potem Rosji. Zatrzymał go w 1993 r. w Warszawie Urząd Ochrony Państwa podczas wręczania materiałów szpiegowskich attache wojskowemu ambasady Rosji płk. Władimirowi Łomakinowi, którego potem wydalono z Polski. W 1994 r. Zielińskiego skazano na 9 lat więzienia.