Według archeologów, skarb spod Iławy - jaki otrzymało w tym tygodniu Muzeum Warmii i Mazur - składa się z ponad 800 przedmiotów ze srebra, datowanych na 1010 rok. Są to głównie monety księstw niemieckich, oraz fragmenty rzymskich denarów, arabskich dirhemów i biżuterii, wśród nich tzw. enkolpion - pudełkowy krucyfiks, służący do noszenia na piersiach fragmentu relikwii.
W ocenie archeologa Jarosława Sobieraja, to największy zbiór srebrnych przedmiotów z okresu wczesnego średniowiecza, jaki kiedykolwiek otrzymało Muzeum Warmii i Mazur i jedno z najcenniejszych takich znalezisk w kraju.
"Co ciekawsze, jest to druga część tzw. srebrnego skarbu odnalezionego pod Iławą w latach 60. XIX wieku" - powiedział Sobieraj. Wówczas podczas orki na polu po wykarczowanym lesie znaleziono 2 tys. monet i kilkaset fragmentów srebrnej biżuterii. Skarb trafił w ręce prywatne i zaginął podczas II wojny światowej. Muzealnicy z Olsztyna sprawdzają pogłoski, czy niektóre z monet nie trafiły po wojnie do muzeum w Brunszwiku.
Na prasowe informacje o znalezisku natrafili w XIX-wiecznych źródłach członkowie iławskiego Stowarzyszenia Badaczy Historii Deutsch Eylau "Ylavia". Na podstawie starych map odtworzyli miejsce, gdzie rósł kiedyś las, w którym znaleziono pierwszą część skarbu.
"Od ubiegłego roku przy pomocy wykrywaczy metali sprawdziliśmy drobiazgowo kilkadziesiąt hektarów ziemi. Przed miesiącem koło wsi Mózgowo natrafiliśmy na pierwsza monetę, potwierdziły się nasze przypuszczenia, że w XIX wieku nie wykopano wszystkiego" - powiedział Rafał Kocięda z "Ylavii".
Poszukiwacze skarbów działali legalnie. Stowarzyszenie uzyskało zgodę na poszukiwania od służb ochrony zabytków i właściciela gruntów - poinformował rzecznik Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Olsztynie, Grzegorz Świętochowski. Zgodnie z umową "Ylavia" przekazała zabytkowe znalezisko Skarbowi Państwa, a olsztyńskie muzeum przyjęło je w depozyt.
Skarb zostanie poddany konserwacji i dokładnie zbadany. W lutym 2011 r. ma być po raz pierwszy zaprezentowany zwiedzającym olsztyńskie muzeum.
Nieznane jest pochodzenie skarbu. Według archeologów można się jedynie domyślać, że należał do kupca, który handlował z pruskimi plemionami Pomezanów, Pogezanów i Sasinów. Może o tym świadczyć to, że tylko 150 monet zachowanych jest w całości a główna część znaleziska to tzw. siekańce - czyli pocięte na części monety, które służyły jako "drobne" do wydawania reszty za towar.
Miłośnicy regionalnej historii z "Ylavii" w ciągu ostatnich lat przekazali służbom ochrony zabytków kilkaset cennych przedmiotów, w tym fragmenty celtyckiej broni i narzędzi. Wskazali też archeologom lokalizację wczesnopruskich wałów obronnych. Jak mówią - celem ich działania - jest stworzenie w Iławie regionalnego muzeum.