46-latek z raną brzucha trafił do szpitala; był wcześniej kilkakrotnie notowany m.in. za włamanie czy rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia. 34-letni policjant, który użył broni służbowej miał 1,6 promila alkoholu w organizmie. Także pozostali uczestnicy zdarzenia byli pijani.
Wszystko rozegrało się w nocy w czwartku na piątek w rejonie Ronda Lotników Lwowskich w Łodzi. Z dotychczasowych ustaleń policji wynika, że dwaj policjanci nie byli na służbie i wracali do domu ze spotkania towarzyskiego. Zostali zaczepieni przez dwóch znajdujących się pod wpływem alkoholu przechodniów.
Zdarzenie zauważył patrol straży miejskiej, który interweniował. W tym samym czasie informacje o nim miał przekazać policji przejeżdżający obok kierowca oraz policjant, który użył broni. Z relacji świadka wynika, że doszło do szarpaniny, a jeden z mężczyzn siedząc na policjancie, najprawdopodobniej usiłował wyrwać mu broń, z której padł strzał.
"Podczas ustalania danych personalnych napastników i przeszukania ich pod kątem utraconej w wyniku szarpaniny broni służbowej, u jednego z nich stwierdzono ranę brzucha. Obrażenia odniósł najprawdopodobniej w wyniku rykoszetu bądź niekontrolowanego strzału podczas szarpaniny" - poinformowała w piątek PAP podinsp. Joanna Kącka z biura prasowego łódzkiej policji.
Według niej, mężczyźni, którzy zatrzymali funkcjonariuszy zachowywali się wulgarnie i agresywnie, więc policjanci zwrócili im uwagę. To wywołało jeszcze większą agresję. "Wobec podejrzenia, że może dojść do ataku, policjant okazał legitymację służbową nawołując do zachowania zgodnego z prawem. Spotkało się to jednak z wprost odwrotną reakcją" - relacjonowała Kącka.
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń, funkcjonariusze zostali zaatakowani przez mężczyzn i poszczuci psem, który pogryzł jednego z nich. "W związku z taką sytuacją jeden z policjantów wyjął posiadaną przy sobie broń służbową i oddał kilka strzałów w kierunku agresywnego amstafa" - dodała Kącka.