Policja zajęła się sprawą 20 listopada br. Tego dnia pogotowie powiadomiło policję przywiezieniu z lasu do szpitala mężczyzny z raną kłutą klatki piersiowej. Brat i ojciec rannego twierdzili, że poszli do lasu na grzyby, wtedy mężczyzna przewrócił się i zranił swoim nożem.
Policyjne ustalenia podważyły jednak taką wersje wydarzeń, a dodatkowo wykazały, że osoby zamieszane w sprawę mogą zajmować się kłusownictwem.
"W czasie penetracji lasu policjanci znaleźli skórę, głowę i fragment nogi wypatroszonego dzika. Obok leżały puste butelki po nalewkach alkoholowych i wnyk z fragmentami sierści dzika. W pobliżu założone były inne wnyki" - powiedziała w czwartek PAP Woroniec.
Według policji ojciec zranionego mężczyzny zastawił w lesie 18 zasadzek na zwierzynę leśną. Kiedy zorientował się, że na jeden wnyk złapał się dzik, wysłał syna do domu po noże, siekierę i torby, aby rozebrać mięso dzika.
Oprócz dwóch braci, do lasu przyszedł jeszcze ich znajomy. Wszyscy w czasie rozbierania dzika pili alkohol. Wracając jeden z braci przewrócił się na torbę, w której były podroby zwierzyny, a także siekiera i noże, zranił się w klatkę piersiową. Przed wezwaniem pogotowia ratunkowego mężczyźni zatuszowali ślady związane z kłusowaniem, a ich znajomy schował mięso i narzędzia.