"Oni tam w ogóle nie powinni wylecieć" – stwierdził Klich w rozmowie z dziennikiem "Fakt". Ostatecznie zapadła jednak decyzja o starcie – i ona właśnie jest jedną z dwunastu przyczyn katastrofy, jakie wymienił w swoim raporcie polski przedstawiciel przy MAK.

Reklama

Załoga Tu-154, przygotowująca się 10 kwietnia rano do odlotu nie otrzymała prognozy pogody od stacji meteorologicznej. Ta z kolei nie otrzymała stosownej prognozy od strony rosyjskiej. Brak tych podstawowych danych skłonił dowódcę lotu do odmowy wylotu – stwierdził, że nie znając ich, nie może zdecydować się na taki lot. "Mam takie informacje" – potwierdził dziennikarzom "Faktu" Klich. Jak dodał, w takiej sytuacji w ogóle nie powinno było dojść do lotu.

Nieoficjalnie gazeta zdołała ustalić, że na płycie lotniska rozpoczęły się wówczas gorączkowe rozmowy z załogą. Uczestniczył w nich m.in. szef sił powietrznych, generał Andrzej Błasik. "Doszło do dyskusji i dość ostrej wymiany zdań" – twierdzi jeden z pilotów spec pułku. "Piloci zajęli miejsca w maszynie, ale nie złożyli meldunku o gotowości do startu" – dodaje. Dlatego też o gotowości maszyny do odlotu zameldował prezydentowi nie pilot lecz generał Błasik.

"W takiej sytuacji nie powinno dość do tego wylotu" – potwierdza ocenę Klicha inny ekspert ds. lotnictwa, Tomasz Hypki. "Czasami pilot wobec danych o złej pogodzie na lotnisku, na którym ma lądować podejmuje decyzję o starcie, ale zdarza się to tylko w wypadku, gdy prognoza przewiduje polepszenie się warunków. Inaczej absolutnie nie. Gdyby to był lot cywilny, a nie – jak w tej sytuacji – wojskowy, po prostu by się nie odbył" – stwierdza Hypki.

Reklama

Na liście dwunastu przyczyn katastrofy Edmunda Klicha znajdują się nieprawidłowości przy organizacji i w przebiegu lotu – występujące zarówno po polskiej, jak i rosyjskiej stronie.

>>>Czytaj też: Zysk kosztem pacjentów