"Wprost" opisuje wieloletni proceder wyłudzania pieniędzy przez załogi z pułkowej kasy. Na czym polegał?
Metody były dwie. Pierwsza polegała na zawyżaniu cen na fakturach, między innymi za noclegi. Tygodnik podaje przykład byłego dowódcy pułku, który aż cztery razy zawyżył fakturę za nocleg w Korei Południowej, gdzie poleciał z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim na mistrzostwa świata w piłce nożnej.
Drugi sposób oszustwa wymagał spreparowania faktury za usługę, której nie było. Pismo opisuje przypadek jednego z pilotów, który po locie do Izraela nawet nie wyszedł poza lotnisko, bo przenocował w tupolewie. Podobno na jednym takim wylocie pułk mógł tracić nawet siedem tysięcy złotych.
Na operacjach oficera zasiadającego obecnie w komisji badającej katastrofę w Smoleńsku jednostka miała stracić około 25 tysięcy złotych. Sąd uznał go za winnego posługiwania się dziewięcioma sfałszowanymi fakturami, ale odstąpił od wymierzenia kary. Nakazał jedynie wpłatę 3,5 tysiąca złotych na cel charytatywny.
Pilot pytany przez "Wprost", czy nie widzi niezręczności w tym, że kiedyś wyprowadzał z pułku pieniądze, a teraz bada przestrzegania procedur jako członek komisji, odpowiada: "Widzę, ale sprawa jest już zamknięta i nie ma sensu do niej wracać. Zresztą może to i lepiej, że to akurat ja jestem w tej komisji".
Według danych tygodnika, w sumie sąd skazał 33 osoby z 36. specpułku lotniczego, a zarzuty usłyszało prawie 50 osób, ale prokuratura umorzyła te śledztwa.