Projekt ustawy wchodzi w skład pakietu ustaw zdrowotnych. Dzięki przepisom ustawy możliwe będzie umawianie się na wizyty do lekarzy on-line, monitorowanie statusu na liście oczekujących i elektroniczne przypominanie o terminie wizyty.
Ustawa przewiduje także tworzenie cyfrowych rejestrów medycznych, które zawierałyby m.in. dane dot. pacjentów, szpitali, praktyk lekarskich i pracowników. W ramach systemu informacji medycznej możliwe będzie gromadzenie danych nt. wydanych i zrealizowanych recept, skierowań, zleceń.
Przedstawicielka Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych Monika Krasińska powiedziała, że GIODO ma duże wątpliwości, czy projekt ustawy daje gwarancję bezpieczeństwa danych osobowych i czy spełnia wymogi obowiązujących przepisów o ich ochronie.
"Ustawa umożliwi powstanie pierwszej bazy w Polsce zawierającej tak ogromną ilość informacji o stanie zdrowia, przebiegu leczenia, zachorowaniach pacjenta" - podkreśliła. Zaznaczyła, że tego typu dane są przedmiotem zainteresowania licznych firm: farmaceutycznych, marketingowych, ubezpieczeniowych. W jej ocenie dostęp do informacji powinien być bardzo mocno limitowany. "Ten projekt budzi szczególne zainteresowanie GIODO" - podkreśliła. Postulowała, aby prowadzenie rejestrów medycznych regulowała ustawa, a nie - jak zapisano w projekcie - rozporządzenie.
Przewodniczący Komisji Zdrowia Bolesław Piecha (PiS) pytał, czy jest możliwe zabezpieczenie tak potężnego systemu danych. "To kwestia życia i prywatności" - podkreślił. "Ubezpieczyciele komercyjni będą zainteresowani dossier pacjenta" - zaznaczył.
Wiceminister zdrowia Jakub Szulc mówił z kolei, że do danych statystycznych, które Ministerstwo Zdrowia chce gromadzić i analizować, nie mają zastosowania przepisy o ochronie danych osobowych. "To dane odpersonalizowane" - zaznaczył.
Zwrócił też uwagę, że obecnie funkcjonuje ponad 40 rejestrów medycznych, z których większość nie spełnia wymagań GIODO. "Obecnie funkcjonują rejestry bez jakiejkolwiek podstawy prawnej, dzięki zapisom ustawy będą musiały być wprowadzane na drodze rozporządzenia" - zaznaczył. Szulc przekonywał, że MZ potrzebuje danych z rejestrów medycznych, aby planować politykę zdrowotną. "Nawet 20 proc. środków na leczenie z NFZ jest wykorzystywanych w niewłaściwy lub w nie najbardziej efektywny sposób - to pokazuje skalę problemu" - podkreślił.
Z kolei dyrektor Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia Leszek Sikorski wyjaśnił, że nie gromadzi się danych drażliwych, chyba że służą one np. zapewnieniu ochrony zdrowia, jak w tym wypadku. Podkreślił, że systemy centralne dają możliwość powiązania danych w taki sposób, że "w jednym strumieniu nie są przekazywane dane osobowe z danymi medycznymi". Jak dodał, system jest opracowywany w oparciu o światowe standardy.
Posłowie podczas prac w podkomisji zaproponowali poprawki redakcyjne i doprecyzowujące.
Projekt ustawy o systemie informacji w ochronie zdrowia przewiduje m.in. utworzenie platformy internetowej, na której zostaną udostępnione usługi i zasoby cyfrowych rejestrów medycznych. Ma to umożliwić komunikowanie systemu informacji medycznej (SIM) z rejestrami medycznymi, dokonywanie aktualizacji danych. SIM wprowadza dokumentację medyczną w formie elektronicznej, zakłada utworzenie elektronicznego modułu danych, a także elektroniczne rozliczenia usługodawców i płatników.
Projekt zakłada utworzenie Elektronicznej Platformy Gromadzenia, Analizy i Udostępnienia Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych. Dzięki niej możliwy ma być dostęp do informacji o zrealizowanych i planowanych świadczeniach zdrowotnych oraz wymiana danych zawartych w elektronicznej dokumentacji w celu prowadzenia diagnostyki, wystawiania e-recept i e-skierowań. Ma to wyeliminować sytuacje, gdy pacjenci zapisują się na kilka wizyt u różnych lekarzy tej samej specjalizacji, a tym samym blokują wolne miejsca.
Dzięki SIM wykrywanie patologii polegających np. na realizowaniu recept wystawionych na osoby nieżyjące, fałszowanie recept, fałszowanie rozliczeń, ma być możliwe już na etapie realizacji recepty.