Rząd wstrzymał prace nad ustawą o odszkodowaniach za mienie znacjonalizowane przed wojną. Gabinet obawiał się, że zakładane 20-procentowe rekompensaty wpędzą budżet w jeszcze większe tarapaty. Według szacunków, odszkodowania mogły wynieść 20 miliardów złotych - pisze "Rzeczpospolita".
Według doktora Ireneusza Kamińskiego z Instytutu Nauk Prawnych PAN, Europejski Trybunał Praw Człowieka może teraz zająć się sprawami, które na rozpatrzenie czekają od 2005 roku. Do pory były one "zawieszone", bo polski rząd sygnalizował, że pracuje nad rozwiązaniem kwestii rekompensat.
W 2005 roku do Strasburga zwrócił się m.in. Henry Pikielny. "Ze skargą wystąpił wnuk właściciela znacjonalizowanej Fabryki Wyrobów Wełnianych i Bawełnianych M. i T. PIKIELNY w Łodzi, który przed polskimi sądami bezskutecznie walczył o jej zwrot" - mówi doktor Kamiński.
Zdaniem rozmówcy gazety, Trybunał może potraktować te sprawy jako pilotażowe i na ich podstawie później dużo szybciej orzekać w podobnych przypadkach. A mogą ich być tysiące - szacują organizacje byłych właścicieli i ich spadkobierców.
"Polska może zostać też zobowiązana do wprowadzenia przepisów, które problem wszystkich spadkobierców byłych właścicieli rozwiążą" - mówi Ireneusz Kamiński.