Tym samym sąd odwoławczy nie uwzględnił apelacji obrony od wyroku łódzkiego sądu rejonowego. Wyrok jest prawomocny.

Tragedia rozegrała się w październiku ub. roku w centrum Łodzi. W nocy prowadzony przez Marcina M. samochód marki BMW uderzył lewym bokiem w narożnik kamienicy przy ul. Ogrodowej. Siła uderzenia była tak duża, że auto zostało kompletnie zniszczone i żeby wydostać ofiary ratownicy musieli odciąć dach. W wyniku zderzenia zginęło trzech mężczyzn jadących samochodem, a kierowca i jeden z pasażerów zostali ranni.

Reklama

Badanie wykazało, że Marcin M. miał w chwili wypadku 1,78 promila alkoholu w organizmie. Ustalono, że ofiary, znajomi kierowcy, także pili alkohol. Okazało się, że M. nie posiadał prawa jazdy.

Zdaniem śledczych umyślnie naruszył przepisy ruchu drogowego i nie dostosował prędkości do warunków panujących na drodze. W efekcie brawurowej jazdy, z dużą prędkością, stracił panowanie nad samochodem, wjechał na chodnik i lewym bokiem uderzył w narożnik kamienicy. Z opinii biegłych wynikało, że także samochód nie był w pełni sprawny i nie miał polisy OC.

Prokuratura oskarżyła 26-latka o prowadzenie auta bez uprawnień i spowodowanie w stanie nietrzeźwości wypadku, w wyniku którego śmierć poniosły trzy osoby, a jedna została ranna.

Przed sądem Marcin M., który przebywa w areszcie, przyznał się do winy i przepraszał rodziny ofiar. Sąd rejonowy - po jednej rozprawie - wymierzył mu karę 11 lat więzienia i dożywotnio zakazał prowadzenia pojazdów. Obrona wniosła apelację domagając się uchylenia wyroku i skierowania sprawy do ponownego rozpoznania. Sąd odwoławczy jednak jej nie uwzględnił i utrzymał orzeczenie w mocy.