Jak powiedział w poniedziałek PAP prezydent Sopotu, pozew został złożony w Sądzie Okręgowym w Gdańsku w piątek. Pozwanymi są redaktor naczelny "Rz" Paweł Lisicki oraz Piotr Kubiak, b. dziennikarz "Rz". Gazeta jako pierwsza opisała tzw. aferę sopocką, a potem szeroko ją relacjonowała.
Karnowski poinformował, że w pozwie domaga się przeprosin zarówno od Lisieckiego, jak i Kubiaka. Miałyby one zostać opublikowane na pierwszej stronie "Rz", w internetowym wydaniu tej gazety oraz w jednym z b. popularnych portali internetowych. Oprócz tego prezydent Sopotu żąda "solidarnie" od naczelnego i dziennikarza 500 tys. zł zadośćuczynienia.
"Powinienem domagać się odszkodowania rzędu kilku milionów złotych, nie dla siebie, ale dla moich bliskich i współpracowników. Jednak ponieważ nie stać mnie na wysoką opłatę sądową, występuję tylko o 500 tys. złotych zadośćuczynienia" - powiedział Karnowski.
Paweł Lisicki nie chciał w poniedziałek komentować sprawy. "Pan Karnowski korzysta z przysługujących mu praw. To wszystko, co mogę powiedzieć" - oświadczył Lisicki.
W czerwcu 2010 r. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku skierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia przeciwko Karnowskiemu, zawierający sześć zarzutów, w tym pięć korupcyjnych. Sąd zwrócił go jednak prokuraturze, uznając, że przedstawiony przez śledczych materiał dowodowy wymaga uzupełnienia: m.in. o dodatkowe badania z zakresu fonoskopii. Śledczy zlecili ekspertyzy. Postępowanie w tej sprawie jest przedłużone do 30 września.
Na pytanie PAP, dlaczego zdecydował się na wniesienie pozwu o odszkodowanie jeszcze przed zakończeniem śledztwa w jego sprawie, Karnowski odpowiedział, że podjął taką decyzję, bo jest pewien swojej niewinności. "Poza tym mijają właśnie trzy lata od pierwszych publikacji w tej sprawie" - dodał.
Jak wyjaśniła reprezentująca Karnowskiego w tej sprawie mecenas Joanna Grodzicka, trzy lata to czas, który prawo cywilne daje pomówionej osobie na dochodzenie swoich praw.
Prokuratura zarzuciła Karnowskiemu przede wszystkim, że ten w marcu 2008 r. zażądał łapówki w postaci dwóch mieszkań od Sławomira Julkego. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Przedsiębiorca nagrał rozmowę z prezydentem Sopotu i dostarczył śledczym kopię nagrania. Jak zeznał Julke, dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został zniszczony.
Karnowski odpiera wszystkie zarzuty prokuratury: twierdzi m.in., że nagranie rozmowy, w czasie której miał złożyć rzekomą korupcyjną propozycję Sławomirowi Julkemu, zostało przez biznesmena zmanipulowane. Prezydent Sopotu zarzuca też podobną manipulację prokuraturze. Karnowski złożył w tej sprawie zawiadomienie, które jest rozpatrywane przez Prokuraturę Apelacyjną w Szczecinie.