Jak poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania do napadów doszło w okresie od maja 2010 roku do kwietnia 2011 roku. Według prokuratury w trakcie napadu mężczyzna rabował od 500 zł do 20 tys. zł.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że nim Kazimierz B. dokonał napadu, długo obserwował placówki bankowe. Wybierał małe oddziały. Wchodził do środka, nawiązywał rozmowę z pracownikami banku, w pewnym momencie wyciągał broń i żądał wydania pieniędzy. Dokonując napadu, mężczyzna był ubrany w kurtkę, na głowie miał czapkę tzw. leninówkę bądź dżokejkę. Nosił też lecznicze okulary.
Jak poinformowała rzeczniczka łódzkiej policji Joanna Kącka do pierwszego napadu doszło na łódzkim osiedlu Widzew; ostatni miał miejsce w Pabianicach. Do innych dochodziło na terenie województwa śląskiego, świętokrzyskiego i kujawsko-pomorskiego. Napady trwały nie dłużej niż 5 minut.
Policja analizując napady wytypowała ich potencjalnego sprawcę. Podejrzenie padło na mieszkającego pod Łodzią 37-latka. Mężczyzna do tej pory nie był karany. Rozwiedziony, z wyższym wykształceniem, oficjalnie utrzymywał się z rolnictwa prowadząc gospodarstwo rolne na terenie powiatu łódzkiego-wschodniego.
W ub. tygodniu został zatrzymany w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie rozpoznawał jedną z placówek bankowych. W jego samochodzie znaleziono odzież używana przy napadach, broń (pistolet typu Walter), okulary lecznicze i przeciwsłoneczne, a także kartkę z adresami placówek bankowych w miejscowości Ostrów Wielkopolski. Przy nim znaleziono magazynek z amunicją.
Jak wynika z ustaleń, niedawno wrócił z wczasów w Egipcie, na które wyjechał tuż po napadzie, jaki miał miejsce na Śląsku.
Prokuratura zarzuciła Kazimierzowi B. dokonanie sześciu napadów na banki i dwóch usiłowań dokonania napadu oraz nielegalne posiadanie broni i amunicji. Mężczyzna przyznał się do napadów, twierdząc, że dokonał ich więcej. B. ukradł w sumie 56 tys zł, ale ta kwota może być większa. Według szacunków Policja szacuje, że może ona wynosić 170 tys. zł.