Zwłoki starszej kobiety odkryto przypadkowo po tym, gdy zatrzymano jej 58-letniego syna, który z cmentarza w Białej Rawskiej wynosił wieńce. W jego polonezie znaleziono trzy wieńce i kilka zniczy. Policjanci pojechali przeszukać jego dom w gminie Sadkowice, zastali w nim 61-letnią siostrę mężczyzny.

Reklama

Podczas sprawdzania zajmowanych przez rodzeństwo pomieszczeń policjanci dokonali makabrycznego odkrycia. W łóżku leżały zmumifikowane zwłoki - jak się okazało - 84-letniej matki rodzeństwa. Lekarz, który przyjechał na miejsce nie był w stanie określić przybliżonego czasu, ani przyczyny zgonu kobiety.

Jak poinformował PAP rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania przeprowadzona w poniedziałek sekcja wstępnie wykazała, że do śmierci 84-latki nie przyczyniły się inne osoby. Z oceny biegłych wynika, że zwłoki leżały w łóżku co najmniej od pół roku, ale mogły się tam znajdować nawet od kilku lat.

Według ustaleń śledczych kobieta nie miała renty. Rodzeństwo tłumaczyło, że nie pochowało matki, bo nie mieli na to pieniędzy. Dom, który zamieszkiwali w trójkę, stoi na uboczu. Rodzina nie korzystała z pomocy opieki społecznej, nie utrzymywała też kontaktów z dalszą rodziną. Mężczyzna dorabiał dorywczo naprawiając sprzęt rolniczy.

Według policji mężczyzna wyjaśniał, że nie kradł z cmentarza, a zabierał ze śmietnika wieńce, które później wspólnie z siostrą odnawiali, aby zanieść na grób ojca.

58-latek i jego siostra zostali zatrzymani, ale prokuratura już zapowiedziała ich zwolnienie. Śledczy chcą, żeby biegli psychiatrzy po zbadaniu rodzeństwa wypowiedzieli się, czy oboje nie stanowią zagrożenia dla siebie i otoczenia.