Znaleziony na ulicy mężczyzna miał związane ręce i nogi. Był nieprzytomny, ale oddychał. Po chwili jednak oddech ustał, a wtedy dziennikarze przystąpili do reanimacji. Kwadrans później na miejsce dotarło pogotowie, jednak mimo pomocy mężczyzna zmarł.
Lekarze na początku przypuszczali, że ktoś próbował ofiarę udusić. Jednak taką możliwość wykluczył poproszony o opinię biegły.
Policja, która do poszukiwania sprawców użyła psa tropiącego, dotarła na teren ogródków działkowych, gdzie zatrzymano trzy osoby. Była wśród nich matka zmarłego mężczyzny, która rozpoznała jego zwłoki. Okazało się, że zmarły miał 44 lata i mieszkał na terenie ogródków.
Najbardziej prawdopodobna z hipotez mówi, że zatrzymani próbowali pomóc mężczyźnie, gdy ten dostał ataku epilepsji. Zrobili to jednak wyjątkowo nieudolnie - by go unieruchomić, związali mu ręce i nogi. Śledztwo jednak wciąż trwa, a pod uwagę brane są także inne scenariusze.