Prezes Prawa i Sprawiedliwości już otwartym tekstem mówi, że Tu-154 musiał być celem zamachu. Że nie ma innego logicznego wytłumaczenia katastrofy, w której zginęło 96 osób, w tym Maria i Lech Kaczyńscy.

Reklama

Niejako w odpowiedzi na te twierdzenia głos zabrał przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Maciej Lasek przypomniał, że ta załoga tupolewa w ogóle nie powinna znaleźć się w samolocie.

Trwa ładowanie wpisu

Ta załoga nie miała uprawnień. Tylko technik pokładowy miał prawidłowo nadane i ważne uprawnienia lotnicze. Wszystkie inne były z wojskowego punktu widzenia nieważne, więc z formalnego punktu widzenia nie powinni się znaleźć w tym samolocie - mówił Maciej Lasek w Radiu ZET.

Reklama

Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych podkreślał w rozmowie z Moniką Olejnik, że wyszkolenie załogi ustępowało nawet temu, jakie mają piloci średniej klasy linii lotniczych.

Wszyscy spodziewaliśmy się, że poziom bezpieczeństwa, wyszkolenia załóg w tym samolocie będzie najwyższy z możliwych. A to było mniej niż oferują linie średniej klasy linie lotnicze - przekonywał Maciej Lasek.

Szef komisji nawet nie starał się usprawiedliwiać załogi. To była załoga, która nie była w stanie wykonać prawidłowo odejścia na drugi krąg, załoga, która fałszowała dokumenty, mówiąc jakie minima posiada - przypominał Lasek.

PiS odrzuca ustalenia komisji badających katastrofę Tu-154. Politycy tej partii, a szczególnie Antoni Macierewicz lansują tezę o zamachu. Macierewicz mówił wręcz, że tragedia koło Smoleńska była wypowiedzeniem wojny Polsce. Macierewicz ostrzegał, że trzeba się spodziewać kolejnego ataku, który może być odłożony w czasie nawet o kilka lat.

Reklama

Maciej Lasek ocenił, że jedynym dokumentem, którego tezy mają związek z faktami, jest raport komisji Jerzego Millera.

Informacje zawarte w tym raporcie są doskonale skorelowane ze wszystkimi danymi, które udało się uzyskać. Mamy zdjęcia tej brzozy, mamy zdjęcia pnia, w który wbite są elementy skrzydła samolotu. Mamy zdjęcia fragmentu skrzydła, który odpadł i wpadł w zagajnik brzozowy. Te wszystkie ślady mówią wprost jak doszło do tej katastrofy - podkreślał w rozmowie z Monią Olejnik.