Woropaj urzęduje w gabinecie dyrektora departamentu nadzoru Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jednostka ta kontroluje pracę policji, Straży Granicznej czy Biura Ochrony Rządu. Swoje stanowisko Woropaj objął w wyniku konkursu.
– Procedury były otwarte, zapewniały konkurencyjność zgodnie z wymogami ustawy o służbie cywilnej – zapewnia wydział komunikacji resortu.
Na stronach biuletynu informacji publicznej ministerstwa można znaleźć ogłoszenie z warunkami konkursu oraz jego rozstrzygnięcie. Kandydat musiał się wykazać m.in niekaralnością, wykształceniem wyższym, doświadczeniem na stanowiskach kierowniczych, a także znajomością kilku ustaw. – Tak się złożyło, że najlepszym kandydatem okazał się Woropaj. Od wielu lat jeden z najbliższych współpracowników wiceministra Marcina Jabłońskiego nadzorującego służby – komentuje jeden z urzędników resortu.
Rzeczywiście Woropaj pełnił funkcję dyrektora departamentu organizacyjno-prawnego lubuskiego urzędu marszałkowskiego, gdy kierował nim dzisiejszy minister Jabłoński. Przed dwoma laty został jednak odwołany w atmosferze skandalu przez następczynię Jabłońskiego.
– Chodziło o wynajem siedziby dla departamentu Europejskiego Funduszu Społecznego. Pani marszałek Ewa Polak ukarała wtedy naganą szefa tego departamentu, a Wojciech Woropaj odszedł za porozumieniem stron – mówią w lubuskim samorządzie.
Siedzibę dla EFS miał znaleźć właśnie Woropaj. Zdecydował się na wynajem od prywatnego właściciela 1300 metrów za ponad 43 tys. zł miesięcznie w Zielonej Górze. – Przy procedurze wyboru nieruchomości doszło do wielu błędów i naruszeń. Pracownicy przekroczyli swoje uprawnienia, wszczynając i prowadząc procedurę bez zgody zarządu województwa – tłumaczyła lokalnym mediom Mirosława Dulat z marszałkostwa.
Jak się okazało, nieprawidłowości było więcej: np. w urzędzie brakowało dokumentów z ustaleń między urzędnikami a oferentem. Szczegóły dogadywano telefonicznie, podczas osobistych spotkań, a urząd narażałby się na konieczność wypłaty odszkodowania, gdyby ostatecznie podpisano umowy.
– Przed podpisaniem umowy zakupiono już meble dla departamentu EFS na potrzeby tego budynku i wyłoniono firmę, która siedzibę miała ochraniać – wyliczali nieprawidłowości urzędnicy marszałkostwa. Już po odejściu Woropaja udało się także renegocjować warunki wynajmu, znacznie obniżyć cenę, a także bezpłatnie udostępnić parking dla petentów EFS. Zapytaliśmy wczoraj, czy w konkursie na stanowisko szefa departamentu analizowano również te doświadczenia Woropaja.
– Ustawa o służbie cywilnej precyzyjnie określa przesłanki, które eliminują kandydatów z naboru na wyższe stanowiska. Pan Wojciech Woropaj żadnej z tych przesłanek nie spełniał – zapewnia wydział komunikacji MSW.