Były senator i biznesmen jest głównym podejrzanym w sprawie zabójstwa dziennikarza. Mimo zeznań świadków niewykluczone, że śledztwo zostanie jednak umorzone. Ci, którzy wcześniej mówili o okolicznościach śmierci Ziętary, teraz wycofują się ze swoich słów. Zeznania cofnął m.in. odsiadujący wyrok w innej sprawie gangster o pseudonimie Baryła.

Reklama

Właśnie ta decyzja doprowadziła do wypuszczenia Gawronika zza krat. Kaźmierczak rozmawiał z gangsterem, który kajał się w sprawie śmierci Ziętary. Powiedział, że przeprasza, że uczestniczył w jego zastraszaniu i pobiciu, jak twierdził, nie miał świadomości, że Jarosław Ziętara zostanie później zabity - mówił Krzysztof Kaźmierczak. Jak dodał, Baryła oświadczył, iż zeznał prawdę, że Aleksander G. domagał się "ostatecznego uciszenia" Ziętary. Według relacji gangstera, w sprawę byli zamieszani ochroniarze spółki Elektromis. Krzysztof Kaźmierczak dodał jednak, że Baryła obecnie boi się o swoje życie.

Zastraszanie lub przekupienie miały być przyczyną, dla której zeznania wycofali także inni świadkowie. Według Kaźmierczaka, sprawa obnaża słabości państwa. Jestem w tej sprawie pesymistą, wypuszczanie w tej sprawie podejrzanych oznacza, że prokuratura nie ma argumentów, które mogłyby zakończyć to śledztwo aktem oskarżenia - przekonuje członek Społecznego Komitetu "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary".

Kaźmierczak jest przekonany, że jeśli śledztwo krakowskiej prokuratury zostanie umorzone, nikt więcej nie zabierze się za sprawę śmierci Ziętary. Postępowanie ma potrwać do czerwca.

CZYTAJ TAKŻE: Czy zaginiony dziennikarz żyje? Podejrzany Gawronik: Oczywiście...>>>