Połowa wszystkich cudzoziemców w Polsce wybiera na miejsce pobytu województwo mazowieckie, a szczególnie metropolię warszawską. Możemy się więc spodziewać, że podobnie będzie, gdy pojawią się uchodźcy z Syrii – mówi DGP wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski. Dlatego samorząd powołał pełnomocnika ds. migracji.
– Trzeba zorganizować lokale mieszkalne, wzmocnić pracę wydziału ds. cudzoziemców, pomóc tym ludziom w szukaniu pracy i w organizacji życia. Zręby planu mamy przygotowane od czasu, gdy wybuchł konflikt na Ukrainie – wylicza Kozłowski. Mazowsze to jedyny region, który powołał urzędnika koordynującego tego typu działania. „Ministerstwo Administracji nie rekomendowało pozostałym wojewodom powołania pełnomocników ds. migracji. Decyzje takie będą podejmowane przez poszczególnych wojewodów na podstawie oceny sytuacji migracyjnej na administrowanym przez nich terenie” – czytamy w odpowiedzi resortu.
Niektóre samorządy same zaczęły się zgłaszać do pomocy. W Gdańsku rada miasta przyjęła uchwałę o udostępnieniu im mieszkań komunalnych. Także pomorska gmina Gniewino poinformowała, że jest gotowa przyjąć kilka rodzin. – Spływają do nas dziesiątki takich ofert – od osób prywatnych, przedsiębiorców, parafii, organizacji pozarządowych. Na razie je zbieramy, ale wkrótce uporządkujemy i będziemy mogli wybrać te, z których skorzystamy – zapewnia rzeczniczka Urzędu ds. Cudzoziemców Ewa Piechota. Dziś ma się odbyć spotkanie z zarządem Monaru, który zaoferował bazę noclegów i opiekę dla uchodźców.
Ruszyły też prace na poziomie centralnym. Do końca września ma powstać szczegółowy plan, jak zająć się cudzoziemcami i co im zaoferować, by zmniejszyć skalę nielegalnych wyjazdów. Większość cudzoziemców, którzy złożyli w Polsce wnioski o status uchodźcy, szybko wyjeżdża dalej na Zachód. W 2014 r. niemieckie służby zatrzymały blisko 7 tys. takich osób, w tym roku – już 4 tys. Niemcy nakazali im powrót do Polski, bo zgodnie z prawem międzynarodowym powinni byli czekać na rozpatrzenie wniosku w kraju, w którym go złożyli.
Urzędnicy uspokajają, że poradzimy sobie nawet z kilkunastoma tysiącami uchodźców, bo taka liczba obecnie wchodzi w grę. – Ubiegłoroczny kryzysowy plan dotyczący konfliktu na Ukrainie zakładał o wiele większą liczbę uciekinierów, i to bez wsparcia z Unii w postaci dotacji, jakie dotyczą migrantów i relokantów z Syrii. Właśnie trwają przygotowania, by dokładnie zaplanować, jak ma wyglądać nasza praca od ich rejestracji po ulokowanie w ośrodkach dla cudzoziemców, bo chcielibyśmy, by początkowo właśnie tam mieszkali – tłumaczy Ewa Piechota.
– Został powołany specjalny zespół pod kierownictwem szefa Urzędu ds. Cudzoziemców, w którego skład wchodzą przedstawiciele MSW, MSZ, MEN, MPiPS, Policji i Straży Granicznej. Zespół do końca miesiąca ma opracować dokładne plany działania – dodaje Małgorzata Woźniak z MSW. Dopiero wówczas się okaże, czy urząd otrzyma kilka lub kilkanaście etatów więcej, o co wnioskował już kilka tygodni temu, choć był to wniosek złożony, kiedy mówiło się o 2 tys. uchodźców. Większa grupa będzie oznaczać większe potrzeby kadrowe. Dokładne wyliczenia będą znane w najbliższych dniach.
– Najgorsze jest to, że wciąż nie dzieje się nic konkretnego w sprawie polityki integracyjnej. Dokument, nad którym prace ruszyły cztery lata temu, ma podobno wrócić pod obrady rządu, ale nic konkretnego nie wiadomo. A sam plan przyjęcia ludzi to za mało. Musimy wiedzieć, jak dalej z nimi pracować – ostrzega Rafał Baczyński-Sielaczek z Instytutu Spraw Publicznych. Za te kwestie odpowiada resort pracy. Od kilku dni pytamy, czy podjął jakieś prace. Odpowiedzi nie dostaliśmy, bo jedyny urzędnik, który za to odpowiada, przebywa na urlopie.