Tylko wczoraj na skutek wychłodzenia organizmu śmierć poniosło 9 osób. Dziś odnotowano kolejne ofiary, m.in. na Lubelszczyźnie. Rano w Białej Podlaskiej natrafiono na zwłoki kobiety, a w Puławach odnaleziono zamarzniętego mężczyznę. W obu przypadkach znajdowali się w pustostanach i wcześniej pili alkohol.
W całym kraju zapełniły się noclegownie, a pełne ręce roboty mają lekarze. W takich warunkach nasilają się objawy chorób układu oddechowego i układu krążenia, ale do schronisk i szpitali docierają też pacjenci z odmrożeniami. Ze skutkami bardzo niskich temperatur muszą sobie radzić mieszkańcy kilku krakowskich osiedli. Na skutek awarii sieci ciepłowniczej ogrzewania nie ma tam aż 57 ulic.
W czasie mrozów więcej pracy mają również strażacy, którzy apelują o ostrożność podczas dogrzewania się. Co drugi z pięciuset wczorajszych pożarów wybuchł bowiem w domu lub mieszkaniu. Najczęściej na skutek awarii lub pozostawienia bez opieki urządzeń grzewczych.
O dużym szczęściu w nieszczęściu może mówić mężczyzna z Adamowa na Lubelszczyźnie, poszkodowany w pożarze, do którego doszło podczas rozpalania w piecu kaflowym. Płonącego właściciela domu ugasili sąsiedzi, a do specjalistycznego szpitala zabrało lotnicze pogotowie ratunkowe. Także i dziś doszło już do podobnych zdarzeń. Jedna osoba zginęła w nocnym pożarze domu w Gdyni. Poszkodowana została też jedna osoba mieszkająca w sąsiednim budynku.
Poza pożarami śmiertelne żniwo zbiera tlenek węgla. Wczoraj ofiarą czadu była na przykład trzyosobowa rodzina z Dolnego Śląska.