Zatrzymanie miało mieć miejsce na początku tygodnia, ale policja - jak przekonuje - nie mogła wcześniej informować ze względu na trwające czynności operacyjne.
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji wyjaśnia, że pierwsze informacje mówiły, iż szykowany jest zamach na jedną z jednostek policji w Warszawie. - W wersji końcowej uzyskaliśmy wiedzę, że prawdopodobnie będzie chodzić o podłożenie ładunków wybuchowych pod zaparkowane samochody - powiedział asp. szt. Mariusz Mrozek.
Mrozek ujawnił, ze chodziło o komisariat policji przy ul. 17 stycznia na warszawskich Włochach.
Nad ranem w nocy z niedzieli na poniedziałek policjanci zwrócili uwagę na osoby, które pojedynczo sprawdzały teren, a potem się oddaliły. Po jakimś czasie wróciły, jedna osoba stała na czatach, dwie próbowały zamontować jakieś pakunki pod samochodami. Wtedy policjanci wkroczyli do akcji i mężczyźni zostali szybko ujęci. Okazało się, że pod samochodami podłożyli ładunki wybuchowe - relacjonował Mrozek okoliczności zatrzymania podejrzanych.
Podejrzani w tej sprawie zostali przesłuchani, nie przyznali się do zarzucanego przestępstwa, nie wyjaśnili motywów swojego postępowania. Sąd przychylił się do wniosku o areszt - poinformował Michał Dziekański, z prokuratury okręgowej. Wiadomo, że zatrzymani mają związki z ruchem anarchistycznym.
Ładunki, którymi posługiwali się podejrzani, skonstruowane były z dwóch butli wypełnionych płynem. - Wewnątrz był dodatkowy materiał wybuchowy, ładunki były wyposażone w lont, który miał podejrzanym umożliwić bezpieczne oddalenie się - mówił Mrozek.
Jak podkreślił rzecznik komendanta stołecznego, ładunki mogły zniszczyć radiowozy. - Przeprowadziliśmy próbną detonację - dodał.
Jak podała prokuratura, jeden z mężczyzn był już notowany za zakłócenie miru domowego.
Podejrzanym grozi kara pozbawienia wolności do lat 8. Prawdopodobnie usłyszą zarzut posiadania materiałów i urządzeń o charakterze wybuchowym oraz umieszczenia ich pod radiowozami.
Jedna z zatrzymanych osób jest mieszkańcem Warszawy, druga jest mieszkańcem miejscowości podwarszawskiej, co do trzeciej, policja jeszcze nie ma wiedzy o jej miejscu zamieszkania.