Ukraińcy posiadający paszporty biometryczne mogą wjechać do krajów członkowskich UE z wyjątkiem Wielkiej Brytanii i Irlandii bez wizy na 90 dni - w ciągu pół roku - w celach biznesowych, turystycznych lub rodzinnych.
Drogowe przejścia w Medyce, Korczowej, Krościenku i Budomierzu od północy przekroczyło ponad 3,5 tys. osób. Spośród nich 370 podróżowało bez wiz. Pozostali mieli wizy lub korzystali z przepisów małego ruchu granicznego – powiedziała po południu w niedzielę PAP Anna Michalska z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu.
Dodała, że "tylko jedno osoba legitymująca się paszportem biometrycznym nie została wpuszczona do Polski". Podróżny posiada aktualny do 2018 r. zakaz wjazdu do naszego kraju – wyjaśniła Michalska.
Przypomniała, że "w pierwszym kwartale tego roku podkarpacki odcinek granicy z Ukrainą przekroczyło cztery mln podróżnych". Z czego obywatele Ukrainy stanowili 3,4 mln, czyli 83 proc. wszystkich podróżnych. Z kolei wśród obywateli Ukrainy 46 proc. przekroczyło w ramach małego ruchu granicznego – mówiła Michalska.
W ocenie wiceprezydenta Przemyśla Grzegorza Haydera, "wprowadzenie ruchu bezwizowego przynajmniej w początkowym okresie nie powinien skutkować znacznie zwiększonymi przyjazdami".
Hayder zwrócił uwagę, że Przemyśl od wielu lat należy do najczęściej odwiedzanych przez Ukraińców miast w Polsce. Korzystając z regulacji związanych z małym ruchem granicznym codziennie przez Przemyśl przejeżdża kilkanaście, czy nawet kilkadziesiąt tysięcy obywateli Ukrainy. Robią tutaj zakupy, prowadzą różnego rodzaju działalność. Teraz będą mogli robić zakupy nie tylko w strefie przygranicznej, ale także np. w Rzeszowie czy Krakowie – mówił Hayder.
Jednocześnie wiceprezydent Przemyśla podkreślił, że cieszy się z wprowadzenia decyzji o ruchu bezwizowym dla Ukraińców, który – jego zdaniem – usprawni i ułatwi im podróżowanie.
Dużo większego niż dotychczas napływu obywateli Ukrainy nie przewiduje również ekonomista dr Krzysztof Kaszuba. Ci Ukraińcy, którzy byli aktywni od dawna posiadali wizy i przebywali w Polsce, czy innych krajach UE – zauważył ekonomista.