W mediach opublikowano zdjęcie ogłoszenia, w którym podający się za uczestnika powstania warszawskiego Zdzisław Pietrzykowski prosi o wsparcie finansowe. "Jako chłopiec uczestniczyłem w Powstaniu Warszawskim. Jestem chory na serce, tętniaka, reumatyzm, mam 89 lat. Żona chora na cukrzyce, kręgosłup, tarczycę, wątrobę, proszę o wsparcie na leki na życie" - napisał Pietrzykowski.

Reklama

Osobiście z mężczyzną spotkała się Magdalena Ogórek, o czym poinformowała na Twitterze.

"Zdzisław Pietrzykowski nie figuruje w żadnych bazach kombatanckich, prowadzonych zarówno przez Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, jak i Związek Powstańców Warszawskich oraz Muzeum Powstania Warszawskiego. Dzisiaj rano pracownicy Urzędu ds. Kombatantów skontaktowali się z panem Pietrzykowskim, prosząc o to, abyśmy mogli się spotkać i uruchomić procedurę przyznania mu uprawnień kombatanckich. Gdyby te uprawnienia posiadał, wtedy pomoc finansowa ze strony urzędu mogłaby być mu dana" - powiedział PAP w poniedziałek Jan Józef Kasprzyk.

Jak zaznaczył, Pietrzykowski kategorycznie odmówił spotkania i pomocy ze strony urzędu. "Cała sprawa wygląda, moim zdaniem, dość dziwnie. Oczywiście będziemy ją dalej badać. Wszystko wskazuje na to, że Pietrzykowski z całą pewnością nie ma uprawnień z tytułu bycia kombatantem walczącym w powstaniu warszawskim, co oczywiście nie umniejsza smutku sytuacji życiowej i finansowej, w której się znalazł. Urząd ds. kombatantów może pomagać wyłącznie tym, którzy mają uprawnienia kombatanckie i czynimy to. W tym roku już blisko 9 mln zł przeznaczyliśmy na tę pomoc, ale ona jest adresowana do osób, które mają potwierdzone uprawnienia kombatanckie" - wyjaśnił Kasprzyk.

W poniedziałek, w odpowiedzi na doniesienia medialne, Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz Związek Powstańców Warszawskich wydały oświadczenie, w którym napisano, że Pietrzykowski nigdy nie ubiegał się o przyznanie uprawnień kombatanckich z tytułu udziału w powstaniu warszawskim, które stanowi niezbędny warunek do uzyskania pomocy materialnej ze strony Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

Informację na swoim profilu zweryfikowała też sama Ogórek.