Jak poinformował w czwartek PAP prokurator Jacek Pakuła z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, 36-letniemu mężczyźnie postawiono zarzuty zgwałcenia wspólnie z innymi osobami, zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem, a także spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała oraz pozbawienia wolności połączonego ze szczególnym udręczeniem.
Wcześniej na trzy miesiące do aresztu – z zarzutami gwałtu - trafili dwaj pozostali podejrzani w sprawie: 33- i 36-letni. Wobec 36-latka, który usłyszał nowe zarzuty w czwartek, prokurator zastosował początkowo dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Środek zapobiegawczy został zmieniony po tym, jak dzień wcześniej śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Łódź Widzew zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową; mężczyzna został zatrzymany i ponownie przesłuchany.
Do zdarzenia doszło 17 lipca. Tego dnia ofiara poznała sprawców w autobusie. Jeden z nich zaprosił ją do swojego mieszkania. Tam 26-latka była przetrzymywana i została zgwałcona. Po kilku dniach kobiecie udało się uciec i zawiadomić policję. Trafiła do szpitala, gdzie mimo kilku operacji zmarła.
Jak podał wcześniej Pakuła, przeprowadzona w czwartek sekcja zwłok kobiety nie dała jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o przyczynę jej zgonu. Biegła ma wydać opinię na ten temat po uzyskaniu badań histopatologicznych.
Prokurator dodał też, że według biegłej obrażenia ciała pokrzywdzonej stwierdzone w trakcie sekcji kwalifikują się "jako zazwyczaj zagrażające życiu". Wyjaśnił, że chodzi o ciężkie uszkodzenie ciała. Ta okoliczność jest już brana przez nas pod uwagę, w kontekście możliwości modyfikacji zarzutów przedstawionych podejrzanym – powiedział.
Podejrzanym grozi do lat 15 więzienia.