Jednostka płynąca z Gdyni miała wejść do Karlskrony w czwartek o godzinie 7.30. Niestety, musiała czekać na holownik, bo szalejący na Bałtyku sztorm uniemożliwiał jej samodzielne przycumowanie w porcie.
W tej chwili na Bałtyku fale są tak wysokie, że momentami przelewają się przez pokłady statków, a wschodni wiatr wieje z prędkością prawie 90 kilometrów na godzinę.
Kapitan promu "Stena Baltica" cztery razy próbował przybić do nabrzeża. Jednak za każdym razem rezygnował, bo fale tak mocno huśtały promem, że aż wyrywało mu z rąk koło sterowe. Pozbawiony sterowności prom mógł uderzyć w inny statek albo w nabrzeże. Dlatego kapitan jednostki wezwał na pomoc holowniki.
Pasażerowie czekający dwie doby na morzu, aż będą mogli zejść na ląd, zostali otoczeni opieką, choć nerwów oczywiście było sporo. "Ale nikomu ani przez chwilę nic nie groziło" - zapewnia dziennik.pl Agnieszka Zembrzycka z firmy Stena Line, która jest armatorem tego promu.
"Stena Baltica" jest promem pasażersko-samochodowym, zbudowanym w 1986 roku, zmodernizowanym w 2005 roku. Zabiera na pokład 1,2 tysiąca pasażerów, 455 samochodów osobowych i około stu ciężarówek.