"Amerykański system obrony przeciwrakietowej w Polsce może się stać celem systemów obronnych Rosji" - oświadczył Konstanton Kosaczow, przewodniczący komitetu spraw zagranicznych Dumy. "Instalacje będą obiektami kontroli, a w najgorszym razie i celem" - dodał.
Wczoraj rosyjskie i polskie media zaalarmowała ostra wypowiedź przedstawiciela Rosji przy NATO. "Chciałbym przypomnieć polskim kolegom ich niedawną historię, która dowodzi, że próby sytuowania Polski <na linii konfrontacji> zawsze doprowadzały do tragedii" - powiedział Dmitrij Rogozin. Bez ogródek przypomniał też, że Polska w czasie II wojny światowej straciła 30 procent ludności.
W ten niewybredny sposób rosyjscy politycy protestują przeciw pomysłowi ustawienia w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. Jak zdradził niedawno minister obrony narodowej Bogdan Klich, Amerykanie chcą postawić u nas 10 wyrzutni. A szef MSZ Radosław Sikorski dodał, że negocjacje z USA w tej sprawie już się zakończyły.
Politycy opozycji jednak nie obiecują sobie wiele dobrego po wizycie Tuska w Moskwie. "Rosjanie nie chcą upokorzyć Tuska, pragną jedynie pokazać mu, że jego decyzja w sprawie tarczy antyrakietowej to bilet w jednym kierunku" - powiedział w RMF Paweł Kowal, były wiceminister spraw zagranicznych w rządzie PiS. "Nie sądzę, by wizyta Tuska w Moskwie okazał się sukcesem. Głównym partnerem Polski są Stany Zjednoczone, a nie Rosja" - przyznał w TVN24 Paweł Zalewski, były wiceprezes PiS.
Nie bez przyczyny tak ostre wypowiedzi ze strony Rosji pojawiają się właśnie teraz, tuż przed piątkową wizytą Donalda Tuska w Moskwie. Dziś premier spotka się z prezydentem, by ustalić szczegóły wizyty i tematy, które warto poruszyć.
Ale jak łatwo zgadnąć, dzisiejsze rozmowy w Pałacu Prezydenckim i piątkowe na Kremlu zdominuje sprawa tarczy antyrakietowej.