"Zwróciłem się o wyjaśnienie, o zbadanie tej sprawy. To nie dlatego, żebyśmy nie mogli się tak sympatycznie zwracać do świadka, ale jest tryb przepisany prawem i należy go przestrzegać" - zaznacza Janusz Kochanowski. To poruszyło go nawet bardziej niż brak reakcji ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego na wypuszczenie z aresztu członków tzw. gangu obcinaczy palców.
W grudniu ubiegłego roku uchylono areszt dla dwóch z siedmiu członków gangu porywającego ludzi dla okupu. Decyzję sędzi Barbary Piwnik podtrzymał potem sąd drugiej instancji.
Dwa tygodnie później - jak informował "Wprost" - dwaj zwolnieni członkowie gangu pobili policjantów. Po zatrzymaniu i przesłuchaniu znów jednak wyszli na wolność.
Kochanowski: Ujawnić raport Pitery o CBA
Janusz Kochanowski wciąż chce przeczytać raport Julii Pitery na temat CBA. "Nie zmieniłem zdania, bo nie mogę zmienić obowiązujących przepisów; istnieje obowiązek udostępnienia raportu w trybie dostępu do informacji publicznej" - podkreśla. "To nie jest własność ani autora, ani adresata" - dodaje Kochanowski.
Pitera jednak odmawia i tłumaczy, że raport o CBA to "nie jest dokument w rozumieniu ustawy o dostępie do informacji publicznej".
Kochanowski podkreśla, że chce przeczytać raport "z poczucia obowiązku". "Ja, zajmując się sprawami CBA w moim biurze, doszedłem do wniosku, że być może zawiera on coś, co ja powinienem wiedzieć, i co może mi się przydać w moich badaniach" - podkreśla.