"Nie było żadnych nacisków dotyczących tego, kto będzie orzekał w sprawie Jana Widackiego. Barbara Piwnik została wyznaczona do tej rozprawy losowo, zgodnie z kodeksem postępowania karnego" - mówi rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga Marcin Łochowski.
Widacki twierdzi, że dowiedział się o tym od dziennikarza "Rz". "Nie mam i nie mogłem mieć nic wspólnego z tym, kto będzie orzekał. Nie wiem, czy pani Piwnik będzie bezstronna, bo nie znam jej osobiście" - mówi poseł LiD.
Wyznaczeniem Piwnik do orzekania w sprawie Widackiego jest oburzony były szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. "Nie mieści się w głowie, że polityk gabinetu Leszka Millera ma się zajmować sprawą polityka, który w parlamencie reprezentuje lewicę" - mówi były minister sprawiedliwości.
Pierwszą rozprawę, niejawną, w procesie Widackiego zaplanowano na 28 lutego. Jednak sąd nie będzie się na niej zajmował rozpoznaniem sprawy. Rozprawa będzie miała charakter przygotowawczy. Sąd chce m.in. uzgodnić ze stronami terminy kolejnych rozpraw.
Akt oskarżenia przeciw Widackiemu wpłynął do sądu w lipcu ubiegłego roku. Śledczy oskarżają go m.in. o nakłanianie świadków do składania fałszywych zeznań w sprawie zabójstwa bossa mafii pruszkowskiej Andrzeja K. ps. Pershing.
"Rzeczpospolita" przypomina, że Widacki był obrońcą jednego z członków tego gangu Mirosława D. ps. Malizna. Adwokat miał przekonywać świadka Sławomira R., by złożył zeznania, które pomogą jego klientowi. Prokuratura twierdzi, że obiecywał w zamian pomoc materialną oraz zapewnienie bezpieczeństwa. Śledczy utrzymują też, że Widacki obietnic dotrzymał.
Kolejny zarzut jest związany z lobbystą Markiem Dochnalem oraz biznesmenem Janem Kulczykiem, którego Widacki reprezentował. Mecenas miał nakłaniać Dochnala, by zataił związki Kulczyka z rosyjskim koncernem paliwowym Łukoil.
Trzeci zarzut dotyczy przekazywania grypsów z więzienia osobom związanym z gangiem Krzysztofa F. ps. Bandzior.
Widacki twierdzi, że wszystkie zarzuty zostały sfingowane - pisze "Rzeczpospolita".