29-letni Damian Ciołek przyznał się, że strzelał. Ale tłumaczył się, że nie chciał nikogo zabić. "Otworzyłem ogień w samochód. Nie wiem, dlaczego" - to wszystko, co powiedział. Dodał, że o wszystko wypytali go już prokuratorzy.

Reklama

Śledczy przedstawiają jednak sprawę zupełnie inaczej. Ich zdaniem, były strażnik doskonale wiedział, co robi - że strzelał do policjantów, i że mordował metodycznie. "Przestał strzelać dopiero, kiedy nie było ruchu w samochodzie, kiedy był pewien, że zabił wszystkich" - przekonywała prokurator Krystyna Patora.

Lista zarzutów wobec Damiana Ciołka jest bardzo długa, a przestępstwa są najpoważniejsze z możliwych: potrójne zabójstwo, usiłowanie morderstwa aresztanta, a także policyjnych negocjatorów i antyterrorystów. Wszystko ze szczególnym okrucieństwem.

Śledczy chcą dla strażnika dożywocia. Tłumaczą, że według biegłych psychiatrów, Ciołek jest zdrowy. Ma jedynie ciężką sytuację rodzinną.