Policjant pracujący w śródmieściu Warszawy zabarykadował się w swoim mieszkaniu w dzielnicy Bemowo. Miał ze sobą dwójkę swoich dzieci: 11-letniego syna i o rok starszą córką - dowiedział się portal tvn24.pl.
Na Bemowo, pod blok, w którym mieszkał policjant, przyjechała jednostka antyterrorystyczna i kilka wozów straży pożarnej. Alarm podnieśli sąsiedzi.
Według tvn24.pl, policjant strzelił sobie w głowę z broni służbowej. To był pistolet Walter P99. Nie jest do końca pewne ile strzałów padło. Ale podobno ułożenie ciała martwego mężczyzny i dziewczynki może sugerować, że dziecko chciało powstrzymać ojca.
W tej tragedii więcej jest znaków zapytania niż odpowiedzi. Chcą je wszystkie wyjaśnić stołeczni śledczy.