Kochanowski dostał kilkanaście skarg od kibiców żalących się na bezprawne działania klubów i PZPN. Podzielił je na trzy grupy. Pierwsza to dyskryminujące kibiców zapisy w regulaminach klubów piłkarskich. Jako przykład rzecznik podaje regulamin warszawskiej Legii, który mówi, że "zarząd klubu zastrzega sobie prawo unieważnienia karty kibica, identyfikatora, abonamentu lub innego dokumentu uprawniającego do wejścia na stadion w przypadku uznania osoby na podstawie wcześniejszych i udokumentowanych zachowań za znanego lub potencjalnego sprawcę kłopotów”.
Zdaniem Kochanowskiego ten przepis jest nieprecyzyjny, a przez to stwarza okazję do nadużyć. "Ci, którzy wpuszczają na mecz, za potencjalnego chuligana mogą uznać każdego i według własnego uznania odebrać mu kartę wstępu, nie zwracając pieniędzy" - tłumaczy Stanisław Wileński z biura RPO.
Przykłady takich nadużyć zna Damian Niedziałek ze Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa. "Moi koledzy przyszli na mecz i dowiedzieli się, że mają zakaz wstępu" - opowiada. I dodaje, że nie wyjaśniono im, za co dostali karę, nie przedstawiono żadnych dowodów na ich chuligańskie zachowanie, a odwoływanie się od tej decyzji nie przyniosło żadnych efektów.
Dyskryminacją nazywa też rzecznik przypadki odmowy sprzedaży biletów na mecz ze względu na miejsce zamieszkania. Jako przykład podaje sprawy dwóch kibiców. Jednemu z nich nie sprzedano biletu na rozgrywany we Wrocławiu mecz Śląska z Arką Gdynia. Powód - kibic ów nie mieszkał w województwie dolnośląskim. Przypadek drugi dotyczy kibica, któremu na kieleckim stadionie nie sprzedano biletu na mecz Korony z Legią. Powód podobny - kibic przyjechał z województwa mazowieckiego.
Wymienione przez Kochanowskiego kluby bronią się przed zarzutami. "Nigdy nie odmówiliśmy wejścia na stadion kibicowi tylko dlatego, że był z innego województwa" - zarzeka się Małgorzata Korny, dyrektor Śląska Wrocław. Jej zdaniem kibicowi wymienionemu w liście rzecznika nie sprzedano biletu z innego powodu. "Być może ochrona odkryła, że odłączył się od grupy kibiców z Gdyni i usiłował się dostać do sektora naszych kibiców". Podobnie mówi Maciej Topolski, rzecznik Kolportera Korony Kielce. "Pan Kochanowski nie zna przebiegłości stadionowych chuliganów. Żeby się dostać do sektora kibiców drużyny przeciwnej, potrafią nawet podszywać się pod dziennikarzy" - mówi.
Michał Listkiewicz na razie nie chce komentować listu rzecznika. "Najpierw muszę go przeczytać, a nie miałem jeszcze okazji, bo od tygodnia nie ma mnie w kraju" - ucina.
Rzecznik PZPN Zbigniew Koźmiński odpowiada tylko na zarzuty pod adresem Związku. Kochanowski za dyskryminację uznał bowiem także to, że bilety na tegoroczne Euro można kupić wyłącznie przez internet. "Ten sposób dystrybucji biletów pozbawia wielu kibiców narodowej drużyny możliwości udziału w imprezach piłkarskich” - napisał.
Koźmiński uważa ten zarzut za absurdalny. "Żyjemy w XXI wieku, internet jest nawet w małych wsiach, a termin rezerwowania biletów daliśmy na tyle długi, że kibice, którzy nie mają komputera, z łatwością mogą znaleźć kogoś, kto dostęp do internetu ma" - podkreśla.