IPN ma uzupełnić, jak zdecydował sąd, "istotne braki śledztwa". Ma powołać zespół biegłych historyków, zwrócić się do zagranicznych archiwów i przesłuchać nowych świadków. Nie byle jakich. Według sądu trzeba poznać zeznania m.in. sekretarza KC KPZR z czasów stanu wojennego Michaiła Gorbaczowa, byłą premier Wlk. Brytanii Margaret Thatcher, byłego kanclerza Niemiec Helmuta Schmidta oraz Zbigniewa Brzezińskiego.
Domagali się tego obrońcy oskarżonych. Instytut chciał oddalenia tych wniosków i wyznaczenia terminu rozprawy. Ale sąd zdecydował inaczej. Zadowolony jest jeden z oskarżonych - Stanisław Kania, były pierwszy sekretarz KC PZPR. Dziennikarzom powiedział, że nie wierzy, by Rosja przekazała wszystkie swoje archiwalia związane ze stanem wojennym. A uzupełnienia akt o właśnie takie dokumenty domaga się sąd.
"Stan wojenny musi być rozliczony" - mówi dziennikowi.pl były prezydent Lech Wałęsa. Ale nie ocenia oskarżonych. "Musimy odpowiedzieć na pytanie, czy to były pachołki, czy nie. Czy wierzyli, że chronią Polskę przed rozstrzelaniem połowy narodu przez Sowietów, czy to sowieci zniewolili nasz kraj" - mówi. I dodaje, że trzeba też wyjasnić ówczesną postawę Zachodu.
Pod koniec marca generał Wojciech Jaruzelski mówił w sądzie, że odpowiedzialność za stan wojenny bierze na siebie. Zapewniał, że chce szybkiego procesu. Jednak obrona właśnie wtedy zażądała umorzenia postępowania lub zwrotu akt do IPN. Dodatkowo Jaruzelski potwierdził, że chce, by przesłuchano ówczesnych dygnitarzy z całego świata.
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach skierował do sądu akt wobec w sumie dziewięciu osób - członków utworzonej w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. tzw. Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego oraz Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety). Zarzuty dotyczą m.in. kierowania i udziału w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw", czyli WRON.